La Piedra Del Peñol, znana również jako El Peñol, El Peñón de Guatapé lub po prostu La Piedra to ogromny monolit skalny znaleziony w pobliżu wioski Guatapé w Antioquia w Kolumbii. To jedna z atrakcji, dla której zdecydowałem się właśnie na podróż do Medellin. Wg geologów kamień ma 65 mln lat a znajduje się niecałe 2 godziny drogi od Medellin. Chociaż istniały spory o własność skały między sąsiednim miastem El Peñol, skała znajduje się w gminie Guatapé. Widać nawet dwie duże białe litery, które są częścią niedokończonego graffiti, które określa roszczenia miasta.











Miałem trochę obaw czy nie będzie dziś padało ale od rana świeciło słońce. No może lekka przesada z tym świeceniem, ale było przyjemnie ciepło i nie lało. Wstałem wcześniej, żeby zejść na śniadanie i zdążyć przez chmarą amerykańskich studentów, którzy pojawili się niedawno w hotelu.









W Kolumbii prawie nigdzie nie można palić, w El Tesoro nie ma nawet wydzielonych stref dla palaczy, co jednych może wkurzać za to mnie nawet jest to na rękę. Żeby wejść na górę trzeba pokonać ponad 650 schodów a po papierosku to byłoby u mnie cienko z kondycją. Po drodze mijałem tęgich Amerykanów którzy zawracali po przejściu 100 schodków albo w połowie, bo kolana drżały im jak galareta. Wejście niby żadne halo, ale nie da się tam tak po prostu wejść bez chwili odpoczynku i złapania oddechu. Dla wygodnych istniała opcja przelotu helikopterem, ale chętnych jakoś nie widziałem. Szczyt zdobyłem w niecałe 20 minut, płuc nie wyplułem, ale trochę się przy tym zgrzałem.









Słońce jest tutaj bardzo zdradliwe. Niby 22 stopnie, chmury a znowu się dziś przysmażyłam. Jedną z najlepszych rzeczy do zrobienia w Guatape jest wędrowanie po wąskich uliczkach i placach między tęczowymi zocalos (panelami). Przemierzając to małe miasteczko, można podziwiać miejscowych delektujących się spokojną atmosferę oraz kawą na głównym placu. Miałem tutaj mnóstwo czasu akurat aby przejść się po brukowanej Calle del Recuerdo, znanej jako najpiękniejsza ulica w Guatape, wypić spokojnie kawę na Plaza del Zocalo, najbardziej kolorowym placu w mieście. W miasteczku pełno jest kolorowych kolumbijskich tuk-tuków.












W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na lunch nad jeziorem Guatape-Peñol, otoczonego bujnymi zielonymi wzgórzami. To, co czyni go tak wyjątkowym, to fakt, że ten ciekawie ukształtowany zbiornik wodny jest w rzeczywistości sztuczny, bo powstał w wyniku budowy zapory wodnej na rzece w latach 70-tych. Teraz tama ta jest odpowiedzialna za dostarczanie prawie 30% energii elektrycznej dla całej Kolumbii. Nad brzegiem jeziora podbudowały się piękne wille i nowoczesne rezydencje. Po tej w której nigdyś mieszkał Escobar pozostały tylko ruiny. Podróżując po okolicy mijaliśmy wycieczki autokarowe pełne spasionych Amerykanów i Meksykanów, którzy wylewali się jak szarańcza na każdym przystanku. W pewnym momencie naliczyłem ich siedem i miejsce zmieniło się diametralnie tracąc swój sielankowy urok.
Bardzo to egzotyczne i piękne…
Nie wiedziałam, że palisz!!!
I bardzo się cieszę, że zapraszasz nas do swojego świata! Tak też lubię zwiedzać 🙂
No i ten Twój uśmiech 🙂
Taki ze mnie palacz właśnie „niedzielny”, że przemysł tytoniowy przy mnie by zbankrutował 😂
Niby mam blisko do Kolumbii … planuje ciągle ją odwiedzić…teraz mam przewodnika..🙂🙂🙂
Zazdroszczę bliskości bo ja mógłbym tutaj częściej przyjeżdżać
Na nas tak Peru podziałało…póki co jednak skończyło się na jednej wizycie.