19 marca zdałem swój ostatni egzamin na studiach – pod Fredrą o godz 11.00 na 4,5.
Dostałem to, co już dawno mi się należało, ale jako że Nasz personel ma lepsze i gorsze dni w stosunkach ze studentami (Panie miewają podwójne miesiączki w dniu zaliczenia…) musiałem wykazać odrobiną cierpliwości i po prostu poczekać – zajęło mi to aż 6 tygodni!!!
Teraz zostało mi już tylko napisanie pracy magazynierskiej, potem będę mógł z dumą obnosić się, że mam już wyższe wykształcenie.
Jak pomyślę ile przeżyłem przez te 5 (a nawet 6) lat na studiach to aż się łezka kręci w oku. Studia to rzeczywiście niezapomniany okres w życiu każdego człowieka.
Jak pomyślę że na AE zdawałem 2 razy i 2 razy nie dostałem się na wydział o jakim marzyłem…
Dopiero interwencja rodziców i łut szczęścia pozwoliły mi zająć dumne miejsce w rzeszy studentów dziennych Wydziału Gospodarki Narodowej. Fakt, ze wyszły przy tym wszystkie moje przekręty i błędy młodości to już osobna historia, ale wiem że dostałem wtedy wszystko to, na co zasłużyłem, poniosłem bolesne konsekwencje i nauczyłem się pokory. Co mnie nie zabija czynie mnie silniejszym.
Na studiach nauczyłem się, że nie tylko wiedza się liczy, spryt, cwaniactwo, dojścia, odpowiednie układy i umiejętność wyczucia potrzeb innych to też pewnego rodzaju sztuka… Nie świadczy to bynajmniej dobrze o mnie, czy w ogóle o człowieku, ale jestem świadom istnienia możliwości wystąpienia takich zachowań. Jeżeli powiedziałbym, że tego nie robię albo unikam za wszelka cenę – skłamałbym
Już nie będę pisał o wszystkich moich dokonaniach życiowych, bo niektórych po prostu się wstydzę, inne są już tylko przeszłością, a jeszcze inne mogą wywołać uczucia zazdrości i rywalizacji. Wbrew wszystkiemu, co się może wydawać nie jestem „pucharem przechodnim” ani bawidamkiem z przylepionym uśmieszkiem. Czasami podejmuję różne decyzje, głupsze i mądrzejsze, ale zawsze liczę się z ich konsekwencjami i ponoszę odpowiedzialność w przypadku porażki lub błędu w sztuce. Staram się zachować zdrowy rozsądek w chwilach odrobiny szaleństwa, ale wiadomo jak to z tym bywa…
Cieszę się że po tych kilku latach nadal zadowolony jestem z dokonanego wyboru. Wybrałem studia nie jak większość studentów, bo jest to modny kierunek albo że liczę na złotą kartę American Express i życie pełne puchu i piany w przyszłości. Raczej dlatego, że wiem iż będę w tym po prostu dobry. Teraz jak na ironię los mógłby zweryfikować moje plany…
A. wciąż jest. Podoba mi się ta zżerająca go ciekawość, skłonność do rzucania wszystkiego, byle tylko przyjechać i spotkać się…Martwię się tylko tym, że ma napięty obowiązkami grafik a nie wywiązanie się z nich może mieć przykre konsekwencje.
Musimy jakoś wspólnie zdecydować jak to będzie, poznałem go w stereo u video, znów ktoś podoba mi się, tak po prostu…
Słowa, zdania, akapity i w sumie całość tekstu dają obraz o człowieku, o jego wnętrzu. Czasem pisanie spełnia funkcję wentylu bezpieczeństwa, łatwiej jest bowiem nam nieraz o czymś pisać niż powiedzieć. Inaczej układają się myśli, gdy trzeba je przelać na papier, ba, inaczej się rozumuje, kiedy ma się poczucie wagi każdego słowa.
On potrafi pisać lekko, jakby było to tak naturalne jak oddychanie, tworzy długie zdania, zawierające informacje na bardzo różne tematy. Dla mnie jest to znak, że ma szczęście być posiadaczem nietuzinkowego intelektu, który potrafi naraz objąć wiele spraw, czasem bardzo różnych. Ma poczucie humoru i dystans do siebie, to szczególnie mnie urzeka.
Umiejętnie mi kadzi tymi wszystkimi komplementami, dlatego postanowiłem sobie czytać wszystkie listy kiedy będę motywacyjnie zubożały i miał dołek psychiczny – wtedy taka dawka pochlebstw przywróci mi optymizm i wiarę w siebie…Musi tylko liczyć się z konsekwencjami takiego postępowania – po wszystkim, co o sobie usłyszałem mogę w to jeszcze uwierzyć, stać się nieznośny i domagać się więcej takich superlatyw z jego ust.
Pomyślałem sobie, że gdyby się dowiedział, że analizuje słowa, zdania, akapity wg sobie tylko znanego kryterium, czytam listy po kilka razy, przyglądam się całości tekstu, który ma oddać jego obraz jako człowieka – zaśmiałby się. Powiedziałby: Twoje niedoczekanie, że Ci się to uda… Już moja w tym głowa, by odkrywanie mnie zajęło Ci więcej niż byś się mógł tego spodziewać…
