PODSTAWOWE WARUNKI OSIĄGNIĘCIA SZCZĘŚCIA WIECZNEGO W STANIE ODMIENNEJ ORIENTACJI SEKSUALNEJ*
WSTĘP
Przez kilkanaście miesięcy prowadziłem dość intensywne badania dotyczące możliwości osiągnięcia szczęścia wiecznego w związku pedalskim.
Przedmiotem badań były warunki konieczne do spełnienia wyżej określonego celu, a podmiotem, znane mi pedały (ze mną na czele) oraz ich pedały (nazywane przez unionistów partnerami).
W celu osiągnięcia w miarę obiektywnego, rzetelnego, pełnego, miarodajnego i jakiego tam jeszcze obrazu tej „innej” łrzeczywistości wykorzystałem możliwie szeroki zakres środków i metod badawczych z epistolografią włącznie oraz działaniami organoleptycznymi.
Dla większej przejrzystości i łatwiejszego zrozumienia, w celu większego utalkshowowienia, urealityshowowienia lub, jak kto woli, uteleaudienia przedstawiam w tym miejscu tylko skrót pracy uznając, że kto jeszcze szczegółów nie zna, to może być zupełnie spokojny, że prędzej czy później w życiu je pozna. Z tego powodu z poszczególnych rozdziałów, posługując się kryterium obiektywnej subiektywności, pozostawiłem tylko to, co moim zdaniem istotne i w życiu przydać się może. A że może niewiele, więc i niewiele zostawiłem.
Za pomoc w realizacji niniejszych badań, a co za tym idzie tworzeniu tej pracy, składam serdeczne podziękowania wszystkim moim partnerom, przyjaciołom, kolegom, znajomym oraz pedałom, których poznałem oczywiście wbrew swojej woli.
Pracę dedykuję siostrom i braciom ze wszystkich zaprzyjaźnionych diecezji, a w szczególności tym, którzy wiedzą o czym piszę.
Rozdział I
WIARA
Trzeba wierzyć.
Nieprawdopodobną głupotą jest zastanawianie się czy mówi prawdę. Jeśli mówi, to znaczy, że albo dopiero zaczyna grać w orkiestrze, czyli szczaw, albo zwyczajny świr.
Jeśli mówi prawdę, to obróbka pójdzie łatwo. Jeśli nie, to trzeba po prostu kłamać lepiej od niego i wtedy nie powinno być większych problemów.
Kłamanie boli tylko na początku. Wszak „repetitio…” itd.
Nie należy zaczynać od „kocham cię”, bo to się nigdy nie uda. No chyba, że ktoś talent takowy od urodzenia był posiadł. Najlepiej „chyba będę miał katar”. Początkujący powinni zdecydowanie akcentować „chyba”, średniozaawansowani „katar”, a zaawansowani „będę”. Później spokojnie można ćwiczyć na „głowa mnie boli”, by dojść do „jadę do ….. uczyć się do egzaminu” (uczniowie/studenci) lub „muszę zostać po godzinach” (pracujący), „mam szkolenie przekwalifikowujące” (bezrobotni) i problem z głowy. Zawsze po powrocie trzeba pamiętać, żeby odpowiedzieć: „nopewnieżeciękocham”. Później mówienie takich o wiele krótszych głupot jak np. „kocham” nie sprawia większych problemów i można je powtarzać każdemu kiedy sygnalizuje nam potrzebę usłyszenia takich pierdół.
Jak najczęściej powtarzaj, że mu wierzysz. Koniecznie! Dzięki temu będziesz mógł spokojnie robić mu wyrzuty, że on nie ufa tobie. Pamiętaj także, by mówić, że niczego złego nie robisz. Musisz utwierdzać go w tym przekonaniu. Gdy zachęci cię byś, jeśli tylko masz na to ochotę, poszedł sobie do darkroomu, to możesz być z siebie dumny – twoja praca u podstaw nie poszła na marne.
Potrzeby odwiedzania kurewnika absolutnie nie tłumacz chęcią poznawania nowych ludzi. Mów, że np. chcesz się pośmiać z innych gejasów. Po każdym wyjściu mów, że napawa cię to największym obrzydzeniem, i że poszedłeś tam tylko dla niego. Powinien wyjść z poczuciem winy, że się tam znaleźliście z jego powodu. Możesz też mówić, że bardzo lubisz tańczyć, ale muzyka jest coraz gorsza i wcale dobrze się nie bawiłeś.
Nie zapominaj ponadto o kilku podstawowych zasadach:
1. na chat nie wchodzisz, żeby kogoś poznać, ale żeby tylko pogadać, bo jak wiadomo na branżowym dyskutuje się przede wszystkim o wyalienowaniu, walce z depresją itp.
2. anonse czytasz, bo są śmieszne
3. na GG wlazłeś, bo szukałeś takiego gościa, z którym kiedyś fajnie stukało ci się o ostatniej symfonii Góreckiego
Trzeba więc wierzyć. Bezwzględnie trzeba. Najlepiej sobie.
Wiara czyni cuda, jest więc szansa na stworzenie klona, kogoś równie doskonałego jak my sami. I to jest nadzieja na udany związek. Ale o nadziei jest rozdział następny.
Rozdział II
NADZIEJA
Nie traktuj nadziei instrumentalnie, dosłownie. Jeśli mówi, że „nadzieje” ma, nie ściągaj od razu spodni. On myśli o czymś zupełnie innym, abstrakcyjnym zupełnie, więc poczekaj aż skończy mówić.
Pamiętaj żeby najpierw słuchać. Niech opowiada o swoich planach i marzeniach jak najwięcej. Słuchaj uważnie, zapamiętuj! Przy pierwszym kryzysie to ty będziesz musiał opowiedzieć to wszystko, ale… w pierwszej osobie. Najlepiej zacznij od słów: „A ja myślałem, że…”. Po takim opowiadaniu nie czekaj na reakcję. Wyjdź (jeśli jesteś u niego), jak najszybciej zakończ rozmowę (jeśli to kontakt telefoniczny). Daj mu czas na to, by uświadomił sobie, że może stracić to, na czym mu przecież zależało. Pozostaw go jednak z nadzieją, że nie wszystko stracone. Z nadzieją, że coś zależy od niego. Jeśli się odezwie to znaczy, że materiał jest już odpowiednio plastyczny i można poddawać go modelowaniu stosownie do twoich potrzeb.
Trzeba mieć nadzieję. Przede wszystkim na to, że związek będzie udany. Podobno najgorsze jest pierwsze pięćdziesiąt lat. Później już jest łatwiej. Mniej się słyszy, gorzej widzi, wolniej jeździ na wózku, więc i o zrywanie nowych partnerów trochę trudniej i przywiązać partnera do siebie łatwiej, bo już sprawność nie ta, żeby samemu się rozwiązał. A jak powie, że nie kocha, zawsze można nie zmienić pampersa. Miłość z czasem staje się bardziej dojrzała. Ale o miłości jest rozdział następny.
Rozdział III
MIŁOŚĆ
Jeśli Ci na nim zależy, to nie okazuj, że Ci na nim… zależy. Jeśli zaczniesz to okazywać, poczuje się pewnie i będzie systematycznie poszerzał margines swojej wolności do takich rozmiarów, że w końcu ty sam staniesz się marginesem w jego życiu.
Im bardziej będzie ci na nim zależało, a on to zauważy, tym na więcej będzie sobie pozwalał, bo będzie wiedział, że i tak wszystko mu wybaczysz. A ty będziesz wybaczał coraz więcej.
Na początku nie mów za często, że go kochasz. Najlepiej tylko wtedy, gdy cię o to pyta. Wystarczy: „No pewnie, że tak”. Pełne namiętności wyznania pozostaw sobie na później, gdy będziesz musiał go okłamywać. Kiedy dojdziesz do wprawy będziesz mógł okłamywać nawet kilku. To, że będą o siebie zazdrośni, to nawet lepiej. Odpowiednio dzielonymi zapewnieniami o bezgranicznej miłości będziesz mógł rozgrywać kilka partii na kilku szachownicach. Wówczas przegrana na jednej nic nie znaczy. Musisz tylko pamiętać o jednakowym dystansie emocjonalnym do wszystkich, bo stracisz równowagę i przegrasz wszystko. Ale spokojnie. Jest wyjście awaryjne – zawsze możesz powiedzieć: „Zostańmy przyjaciółmi”. Twarzy nie stracisz, bo już od dawna jej nie masz, a zachowasz relacje, które pozwolą ci żyć ze wszystkimi w jakże wygodnym układzie gwarantującym, iż nic nie zacznie się kurczyć, ani zrastać.
Musisz całym branżowym gównem nawozić swoją miłość – mieć grono znajomych gejasów, zamówić sobie po kilka „głuchych” telefonów, kilka smsów w czasie gdy on jest przy tobie i przynajmniej jedną rozmowę, którą powinieneś zakończyć zwrotem typu: „zadzwonię jutro, OK.?”, „nie mogę teraz o tym z tobą rozmawiać” lub „dobrze, że zadzwoniłAŚ, bo w pracy mówili, że wyszEDŁEŚ”. No a przede wszystkim zamówić sobie kilka życzliwych uwag, które komuś („przypadkowemu” oczywiście) „upsną” się przy twoim kochanym, np.: „pytał o ciebie X”, „wiesz, Y mnie spytał, czy już w końcu jesteś wolny”, „mówił mi Z, że dla ciebie rzuciłby swojego faceta”. W rolę X, Y lub Z najlepiej wcielać wszystkich byłych lub (jeszcze lepiej) tych, którzy wpadli w oko naszemu chłopakowi.
Na doła lub depresję najlepiej robi odbicie faceta przyjacielowi. Sprzątnięcie faceta przyjacielowi nie tylko poprawi samopoczucie faceta, że się o niego biją, ale przede wszystkim nas dowartościuje. Im szlachetniejsi jesteśmy, tym bardziej. Pokrzywdzonemu trzeba wytłumaczyć, że zrobiło się tak dla jego dobra, więc dalej nie tylko możecie, ale nawet powinniście być przyjaciółmi, bo przecież nic się nie stało. Otoczenie szybko układ zaakceptuje, bo zatka im się gęby tym kamieniem co to po niego sięgają ci bez winy i wszystko wróci do normy. Szlachetny będzie kochał szlachetnie, a naiwny poszuka sobie dla „przyjaciół” następnego faceta.
Trzeba cenić miłość. Teraz jeszcze z tym problem, bo jeszcze nie jesteśmy w strefie euro, ale podstawowe kryteria się nie zmienią. Trzeba cenić w partnerze przede wszystkim jego pozycję zawodową. Jeśli to się docenia, to miłość do samochodu, kart kredytowych, domku, wczasów w ciepłych krajach, wycieczek itp. przychodzi sama i trwa, i trwa, i trwa aż do wyczerpania konta. A że wszystko może się w końcu wyczerpać to i nie ma co się dziwić, że nasza miłość temu prawu także podlega.
Nie zapomnij go wykorzystać, żebyś nie miał później poczucia, że straciłeś okazję i czas. Pamiętaj tylko, żeby w czasie sceny finałowej uprzedzić ewentualny zarzut wykorzystania, czyli zaatakować wcześniej mówiąc, że zostałeś wykorzystany, że nie spodziewałeś się tego, że ludzie są źli, podli, że wszyscy cię wykorzystują i że nikt cię nie kocha. Powinieneś o tym głośno mówić i jak najczęściej pisać. To najlepszy moment na zerwanie znajomości. Dzięki temu wszyscy będą współczuć tobie i to nie ty będziesz miał opinię sukinsyna. Możesz jeszcze dodać, że mimo wszystko wybaczasz. To tak na dobicie.
WNIOSKI KOŃCOWE
Jeśli uważasz, że bez spełnienia tych warunków osiągnąłeś szczęście wieczne, to znaczy, że wierzysz w Boga a akcja Twojego serca jednak zatrzymała się trwale.
BIBLIOGRAFIA
rozproszona (rozmowy, listy, maile)
*gayok

hehe.kochanie czy to twoj kodeks postepowania?