Koniec roku zawsze skłania mnie do małego przestoju i obejrzenia się przez ramię na to, co przyniosło ostatnie dwanaście miesięcy. Patrząc wstecz, czuję dumę i zwykłą, ludzką radość, zwłaszcza gdy myślę o zupełnie nieplanowanym wyjeździe do Kataru. Nigdy bym się nie spodziewał, że los dorzuci mi taką kartę na samą końcówkę roku, była to miła odmiana, solidny zastrzyk adrenaliny, trochę komplikacji i sporo niewiadomych… ale koniec końców wyszedłem z tego cało, bogatszy o kolejne doświadczenie i kilka historii do opowiadania.
Większość zaplanowanych celów udało mi się zrealizować. Owszem, nie dotarłem do Algierii, nie wróciłem do Korei ani Japonii, ale byłem w tylu innych pięknych, egzotycznych miejscach, że nazywanie tego porażką byłoby zwyczajnie niesprawiedliwe. To był rok pełen nieustającej drogi, zmian i małych zachwytów po drodze.
Zawodowo też nie było nudno. Nowy projekt skutecznie spędza mi sen z powiek – biorę go na klatę, jak trzeba, choć znając firmowe realia, marzy mi się, by jak najszybciej przekazać go dalej i złapać oddech.
A Sylwester? Planowałem Poznań, ale życie znów postanowiło napisać własny scenariusz. Nie dotarłem do Łodzi, nie było teatru, Poznań też odpłynął gdzieś w siną dal. Zamiast tego zostaję we Wrocławiu, w kameralnym gronie, na domowej imprezie, na którą zaprosiła mnie znajoma i brzmi to tak idealne, spokojne domknięcie intensywnego roku.
About saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
Brak kategorii. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Życzę udanej zabawy sylwestrowej i wszystkiego dobrego w Nowym Roku.