Marco po raz drugi zapytał mnie czy nie chciałbym z nim zamieszkać. Za pierwszym razem zbyłem go żartem, za drugim razem wyczuł odpowiedni moment i zapytał wprost. Na moją odpowiedź, że mam wątpliwości, czy to nie za wcześnie usłyszałem, że życie jest za krótkie, żeby tyle o tym myśleć i analizować i że nie będziemy wiedzieć dopóki nie spróbujemy i że w nowej sytuacji obaj ryzykujemy tyle samo.
Odwołał się nawet do drzemiącego we mnie homo oeconomicus i kazał policzyć ile dzięki temu zaoszczędzę pieniędzy. 2/3 tego co wydaję teraz zostanie mi w portfelu i standard będę miał lepszy i TV Polonie mi obiecał w abonamencie, bylebym tylko się zgodził.
– Ach dziękuję Ci uszatku za pyszne śniadanie…
– Ach puchatku, to nic takiego, czy ci smakowało…
– Oczywiście że mi smakowało, te rogaliki są takie chrupiące gdzie je kupiłeś?
– W sklepiku za rogiem hahahaha…
– Hahaha odpowiadam cienkim głosem. A co będziemy dziś robili uszatku, mój uszatku słodki ty?
– A chciałabym po sklepach pochodzić żeby urządzić nasze gniazdko. Mebelków więcej bym chciał, mój puchatku, tak tu jest pusto, jakieś może obrusiki, serwetki, narzutki, makatki, kilimki, zaludnić tu trochę, zagospodarować, co byś na to powiedział puchatku?
– A powiedziałbym z miłą chęcią. Mój uszatku ptysiu misiu, a jak już wszystko makatkami zaludnimy to co?
– Oj to będzie cudownie, mój puchatku misiu pysiu drogi…
– I co wtedy będziemy w tym cudownym gniazdu robili, brykali będziemy?
– Oj tak, brykali, ciućkali się, noskami sobie robili, nosio nosio eskimosio…
…Pomyślał we mnie mały chłopiec, schowany, łudzi się, nadzieję mając płonną..
Marco jak widzi, że się zastanawiam albo coś mnie dręczy słyszę: everything allrigt baby? – to jedyne co potrafi sklecić po angielsku.
Dobrze – odparłem – odłóżmy to na po powrocie z Chin.. Wyjeżdżam.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.