Spotkałem Mr Diabolique. Zaczepił mnie, nie widziałem że to on, już miałem go zignorować kiedy przypomniał mi kilka szczegółów z przeszłości i wtedy wiedziałem, że to on. Spędzając z nim cały poniedziałkowy wieczór w hotelowym pokoju, czułem się jak Carrie Bradshow wpadająca na Mr Biga. Nie widzieliśmy się ponad 9 lat, fizycznie niewiele się zmienił, wciąż był postawny i muskularny, kipiał testosteronem, pozostał mu ten sam zniewalający szelmowski uśmiech, potężny tors, piękne niebieskie oczy, zaczął nosić okulary spod których rozpoznałem dobrze znany uwodzicielski błysk w oku… Nie przedłużając długo niepotrzebnych pseudofilozoficznych wywodów niechcąco obudziłem w sobie dawne wspomnienia i fascynacje. Długo rozmawialiśmy, szczerze przyznałem się jakie wrażenie wywarł na mnie kiedy poznaliśmy się pierwszy raz 13 lat temu. Nie miało to już żadnego znaczenia, przecież to było tak dawno, słuchał ze skupieniem, czułem tę dziwną ciszę przed burzą… W jego obecności zawsze towarzyszy mi onieśmielenie, ogarnia mnie niepewność, czuję się jak we śnie, nogi mi miękną, przestaję myśleć zdroworozsądkowo, zachowuję się nieracjonalnie i zmieniam się w bezwolny obiekt fizycznego pożądania. „Ściany się burzą, szyby pękają naraz, lecę w dół przez błędy wszystkich lat, widzę wyraźnie pełne rozczarowań twarze, a w oczach ból i gniew uśpionych zdarzeń”.
Rano czułem się jak wyprany z uczuć. Zawsze myślałem o nim jako o doskonałym kochanku niosącym przyjemność w najczystszej postaci a okazało się, że potrafi być ciepły i czuły. Próbowałem zdusić wyrzuty sumienia nieustannie samobiczując się w myślach. W prezencie dostałem od niego opakowanie viagry co szczerze mnie rozbawiło. Znowu będę musiał kłamać.
***
A. zabrała mnie do małej osiedlowej knajpy Nadodrze niedaleko jej domu. Siedzieliśmy w ogródku z widokiem na Park Plaza i opowiadałem jej o swoich wrażeniach z wyprawy dookoła świata. Skupieni na sobie nie zauważyłem, siedzącej obok nas innej parki. Gdy wstał a nasze spojrzenia się spotkały próbowałem sobie przypomnieć skądinąd znajomą twarz. Odruchowo powiedzieliśmy sobie „cześć”, ale wciąż nie pamiętałem skąd znam tego apetycznego osobnika. Przypomniałem sobie dopiero po ich wyjściu. Niektórzy potrafią zmienić się i to bardzo przez dekadę….