No i dojechałem. Na Floridsdorf wsiadłem do metra, przesiadłem się na Westbanhof i niczego nie wspominając Leo chciałem zrobić mu niespodziankę i zastukać do jego drzwi. Wtedy dopiero się zorientowałem się, że nie wziąłem jego adresu, wszystko przewidziałem, każdą przeciwność losu oprócz jednej – że mogę nie zabrać ze sobą jego adresu. Dzięki bogu miałem telefon i mogłem się z nim skontaktować. Jesteśmy już po kawce, a teraz siedzimy u niego w pracy w ministerstwie finansów – podobają mi się zorganizowane przez niego atrakcje…
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahama
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa