Wracając po świętach samolotem do Zurychu wypatrzyłem w gazecie ze w styczniu będzie odbywać się międzynarodowy festiwal balonów w Chateau d’Oex. Napomknąłem o tym Marco ze moglibyśmy się tam wybrać w któryś weekend, popatrzeć i porobić fajne zdjęcia. Marco spodobał się pomysł w z zeszłą niedziele pojechaliśmy zobaczyć ostatni dzień festiwalu.
Już za Fryburgiem natykaliśmy się na pojedyncze balony unoszące się nad autostrada a im bliżej byliśmy południa Szwajcarii tym widok przelatującego balonu stawał się czymś powszechniejszym. Chateau d’Oex to taka mała dziura, której mieszkańcy muszą być bardzo bogaci, bo w całym mieście nie ma na co wydawać pieniędzy: ani sklepów, ani dobrych restauracji ani atrakcji. W życiu nie widziałem tylu kolorowych balonów. Największy był, który przyleciał z Rosji, ale to akurat wzbudziło u mnie tylko uśmiech, który zupełnie był niezrozumiały był dla Marco. Siedzieliśmy blisko miejsca, gdy odbywały się pokazy, piliśmy szampana i namiętnie pstrykaliśmy fotki.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Szwajcaria. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Oj. Byłem kiedyś w Germanii na takim festynie/święcie balonowym. Niesamowite przeżycie. Wychylałem się z kosza, pstrykałem fotki. Ale jak poproszono mnie, żebym się przesunął, to się okazało, że nie dałem rady nogami ruszać ze strachu 🙂