Berno – dzień 615

Od kilku tygodni wyczekuje na decyzje o wydaniu dla mnie i brata wizy do Iranu.
Do Teheranu lecimy w kwietniu, ale podobno na wizę długo się czeka więc nie chcieliśmy ryzykować i wymagane dokumenty do irańskiego MSZ złożyliśmy już w lutym.
W pierwszym tygodniu aplikacja mojego brata została odrzucona i poproszono go o złożenie dodatkowo życiorysu…
Po 4 tygodniach wyczekania, wciąż nie mieliśmy żadnej informacji, więc trochę zacząłem się tym przejmować.
Przyśniło mi się, że rozmawiałem z M i moim bratem na ten temat. M zaproponował, że zna kogoś, kto może mi pomóc i zaprowadził mnie na spotkanie z Berlusconim! Łamanym włoskim opowiedziałem mu na czym polega mój problem a on poklepał mnie po ramieniu, powiedział żebym się nie martwił i obiecał mi pomoc. Pamiętam, że zdążyłem przyjrzeć się dokładnie pokojowi w hotelu, w którym rozmawialiśmy i zdziwiło mnie że głowa państwa mieszka w takim mało eleganckim apartamencie pełnym byle jakich mebli…
Potem czekałem przed jakąś wielką bramą, która nagle się otworzyła a przed nią wyszła elegancka blondynka obwieszona dzwoniący bransoletkami wokół dłoni i zawołała Signor Sz? Podszedłem do niej a ona wręczyła mi paszport.
Otworzyłem stronę i zobaczyłem irańską wizę, która wyglądała bardzo kolorowo i nieprawdziwie jakby z jakiejś gry dla dzieci…
Mój brat jednoznacznie to zinterpretował jako wczesne stadium megalomani.
M ubawił mój sen, stwierdził że skoro śni mi się Berlusconi to znaczy, że wizę dostanę.
Na drugi dzień dostałem informacje, że mogę pojawić się w konsulacie podbić swój paszport.

Nieznane's awatar

About saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Brak kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz