Odciąłem się zupełnie od polskiego przeżywania tragedii. Pierwsza reakcja może i była piękna i emocjonalna, ale potem forma żałoby narodowej zaczęła jakby przeważać nad jej treścią. Przezywanie śmierci to polska specjalność, tradycja patetyczno sentymentalna, zupełnie inna od tej tutaj, w której i owszem istnieje potrzeba memoriału, mówienia o zmarłym jak najwięcej, ale bez zadęcia i pomponady, o jego wadach, słabościach, porażkach, lękach i śmiesznostkach. Polacy nie potrafią otworzyć się na prawdę tak żeby zmarły żył w naszej pamięci taki, jaki był. Koniecznie staramy się nadać śmierci jakiś sens udowodnić, że śmierć się opłaca a przecież kaczor zginął tylko w zwykłej katastrofie komunikacyjnej podczas pełnienia obowiązków służbowych i nie rozumiem, czemu automatycznie nazywa się to bohaterstwem.
Na szybko zorganizowany wyjazd do Belgradu pozwolił odciąć się od tego, co działo się w Polsce. Belgrad ma w sobie coś smutnego, swoistą nostalgię, która udziela mi się za każdym razem, gdy w radio usłyszę jedną z tych bałkańskich melodii. Bardzo lubię tam wracać, bo ludzie są dumni i przystojni, prostolinijni, bez zadęcia, pełni planów i nadziei gotowi, zrobić wiele dla realizacji swoich marzeń, ale napisać że znam Serbię to jakby opisać Francję na podstawie pobytu w Paryżu.
Czasami czuje nieodpartą ochotę wejść w najbardziej mroczne, zdradliwe i niebezpieczne zakątki świata, być przygotowanym przypłacić za niebezpieczeństwo zdrowiem, jeśli nie życiem. Ryzykowna pasja to taki moloch, który chce cię połknąć. Z czasem jednak decyduję się na egzystencję paradoksalną – po przyjeździe do jakiegoś mocno egzotycznego zapyziałego zakątka świata zaszywam się w komfortowym hotelu z klimatyzacją, nie opuszczam luksusowej dzielnicy dla białych i niby topograficznie znajduję się gdzieś w Afryce albo na Dalekim Wschodzie, żyje jednak nadal w Europie, tyle że w jej namiastce, pomniejszonej i wtórnej.
nigdy nie byłem Belgradzie,
ale chciałbym tam pojechać,
wszystko co wiem, o tamtym rejonie, ludziach wiem na podstawie literatury, współczesna literatura tamtych krajów to obecnie najciekawsze zjawisko w literaturze europejskiej,
znamienne jest to, ze to co napisałeś o belgradczykach, znajduje dokładne odzwierciedlenie w literaturze…
zdajesz sobie sprawe ze co pikanatniejsze opisy sobie podarowalem?
musialem dokonac autocenzury inaczej wyszedlbym na zblazowanego zwyrodnialca, ale wiedz ze Belgrad nie jedno ma imie
…domylam sie….