Czasami uprawiam czarnowidztwo, dopadają mnie złe myśli, użalam się wtedy nad sobą, swoją karierą, domem, wyglądem, pracą, M, praktycznie nad każdym aspektem życia, nawet na własne sukcesy z przeszłości patrzę bardzo krytycznie i najchętniej chciałbym o wszystkim nie pamiętać, wymazać i zapomnieć. Zwykle taki podły nastrój dopada mnie, gdy czuje się emocjonalnie zubożały, kiedy nad głową gromadzą się czarne chmury, a ja w ciągu dnia krzyczę, kłamię, udaje przed kimś, że jest super, klnę, znowu gram kogoś, kim nie jestem, zwalniam się, błagam i kajam się przed kimś, po czym rzucam się z mostu, albo uciekam na inny kraniec świata, upijam się, wypalam całą paczkę fajek, rozgrywam 3 mecze towarzyskie za jednym razem albo wracam do Polski.
Korporacyjne zwierzę jak ja, wspina się po siatce pięter kariery, byle w górę i jak najwyżej, tak jakby co najmniej od tego miało zależeć moje życie i moja wartość, jakbym w nagrodę miał zapukać do wrót kosmosu. A przecież na końcu i tak człowiek zaczyna spadać w dół, bo nigdy nie jest przecież tak że jest się non stop on the top.
Zewsząd otaczają mnie reklamy fantastycznych wizji rodem z telewizyjnych seriali, karmią moje zdumione oczy i sprawiają, że poświęcam im cały swój czas, zapominam o rzeczach bardzo ważnych, choć przyziemnych, tracę na nie swój czas zamiast po prostu trochę żyć.
Uczę się żyć, bez końca i bez początku.
Uczę się żyć we dwoje, raz, dwa albo i wiele razy, bo kto powiedział, że ten wątek musi być tylko jeden? Spragniony słodkich nagród uczę się chętnie, nawet, jeśli musze słono zapłacić za tą mądrość.
Kiedy dopadają mnie myśli, że wszystko jest zbyt powszednie, nudne i przewidywalne, moje decyzje samozachowawcze a ja tonę w zalewie codzienności, kusi mnie żeby zrobić coś na przekór sobie. I wtedy właśnie robię rzeczy głupie, popełniam błędy by na chwilę poczuć, że znowu żyję.
Najpierw pół życia narzekam na samotność a potem, gdy znajduję miłość, wsparcie i partnerstwo popełniam błąd za błędem. Dwója z miłości, pała z życia taką szczerą laurkę sam przed sobą mógłbym sobie wystawić, z upływem lat powieki stają się cięższe z nadmiaru emocji i przeżyć, robią mi się pierwsze zmarszczki na czole i pod oczami. I w takich momentach znowu zaczynam widzieć wszystko w czarnych kolorach na szczęście to mija. Wracają siły, znowu mam ochotę ścigać się w pracy, z nadzieją że mój los odmieni się tak życzliwie że złe myśli nigdy nie powrócą.
Życie.
a co Ty byś chciał, monotonne życie prowadzić? się dzieje, się żyje! raz na dole, raz na górze, nie przegrzejesz się dzięki temu 🙂