Wyszedłem z Audrey na lunch, kiedy wróciliśmy po niespełna 3 kwadransach w skrzynce mailowej znaleźliśmy newsa.
Podczas każdej wielkiej reorganizacji w korporacji powtarza się utarty schemat. Znowu musiałem sprawdzić w słowniku, co oznaczają niektóre mądre słowa, którymi posługują się nasi liderzy, inaczej wszystko wydaje się brzmieć jak przeintelektualizowany bełkot.
Nowy CEO nowopowstającej części koncernu brzmiał jakby całą noc chlał, zachrypnięty głos pijanego degenerata. Nie dostrzegłem w nim lidera, który miałby poprowadzić firmę ku lepszemu i współczułem całemu PP. Mówił tak, jakby zaraz miał umrzeć, a jego głos brzmiał jak u starca, a może całą noc pił ze szczęścia.
Przypomniały mi się nie tak dawne zapewnienia: ‘’nie będzie podziału firm, tylko razem jesteśmy w stanie iść ku lepszemu’’. Teraz wszystko odmieniło się o 180 stopni. I na dodatek ta propagandowa wstawka „nie przejmujcie się niczym, my zajmiemy się wszystkim za was” wyzwoliła dodatkowy niesmak. Przypominają mi się Niemcy, Berlin i zapewnienia Waltera Ulbrichta : „nikt nie ma zamiaru budować muru” a dwa miesiące później jebudu mur berliński stanął w ciągu jednej nocy.
Zwykle nie uczestniczę w podobnych korporacyjnych szopkach, tym razem chciałem obejrzeć rosnący nos Pinokia – naszego CEO. Sztucznym uśmieszkom, entuzjazmowi i wymuszonym oklaskom nie było końca. Podczas takich All Hands meetingów nieustanie drażni mnie język słit, sparkling i glitering – w konsekwencji mam nieodwracalne zmiany w mózgu.
Oni wszyscy tam w tym Silicon Valley są zbotoksowani, 50 letni faceci są bez śladów zmarszczek, zero emocji, gadające głowy, oczojebna gładka skóra wyprasowana żelazkiem z parą.
Spektakl przyklepany papką wazeliny, obłudą, fałszem, pochlebstwami, niekończąca się wymiana ukłonów, zdań i pochlebstw, hi five.
Wysilali się wmawiając nam że wszystko będzie super, że zmiany wyjdą nam na lepsze, że jesteśmy w dobrych rękach.
Informacja spadła na nas wszystkich jak grom z jasnego nieba. Po oficjalnej wideokonferencji mieliśmy kolejną z naszym VP. Ten, chociaż brzmiał szczerze, nie krył zdumienia, na wiele pytań odpowiadał szczerze, że nie wie, co będzie dalej…