Mało spałem, głowa mnie rozbolała, bo zapomniałem wyłączyć na noc klimatyzację. Długo kręciłem się w łóżku, przekładając się z boku na bok, w końcu przed 7 rano zasnąłem, by spać krótkim, przerywanym snem przez następne 120 minut. Po śniadaniu wysłałem do domu zdobycz poprzedniego wieczoru, wypiłem sam cappuccino w On the Go na dole w barze i od razu poczułem przypływ energii.
Niestety na krótko. Chodzę lekko nietomny, w ciągu dnia po kilka razy zaliczam taki spadek energii i senność, że muszę wracać do hotelu i na chwilę położyć się na łóżku. Taki ze mnie obieżyświat a zaliczam amatorszczyznę.
Wieczorem do hotelu wpadli chłopacy, przynieśli ze sobą „lekki prowiant”, by przed 23 wspólnie udać się do BlueBoya. Nic się nie zmienili, za to trochę się u nich pozmieniało, że aż fajnie było tego posłuchać i pośmiać się. Atmosfera w Niebieskim Chłopcu nigdy nie należała do najwyższych lotów, ale nie spodziewaliśmy się niczego innego, kilka nowych twarzy, dużo turystów i Ray we własnej osobie machający do mnie ze stolika obok. Dostawało mi się potem za to, przez następne kilka dni.
About saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podróże i oznaczony tagami
Malezja,
podróże. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.