Londyn to zawsze dobry pomysł – na weekend, shopping czy po prostu chillaucik w wielkim mieście. M. przyleciał na Heathrow pierwszy, a ja wylądowałem pół godziny później. Myślałem, że poczeka na mnie na T5 skąd go odbiorę i pojedzimy razem do Kensington. Znając jego talent do zawieruszenia się wolałem nie ryzykować i po prostu go odebrać. Zdecydował jednak inaczej i tym razem to on czekał na mnie przy bramce przylotów i na dodatek w ogóle się nie zgubił, z czego był nad wyraz dumny uśmiechając się do mnie bardzo szeroko.
W hotelu zostawiliśmy tylko bagaże i zaraz wyszliśmy w stronę Earl’s Court na bardzo późną i niezdrową kolację…
Archiwum
Tagi
- Afganistan
- amore
- Anglia
- Arabia Saudyjska
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Irak
- Iran
- Irlandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kirgistan
- Kolumbia
- Liban
- Libia
- Malezja
- Malta
- Mądrości
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Pakistan
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- Portugalia
- praca
- RTW
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Syria
- Szwajcaria
- Tadżykistan
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- Turkmenistan
- USA
- Uzbekistan
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
