Miałem nadzieję, że będąc w Szwajcarii przy okazji uda nam się spotkać z P & F, ale niestety ten pierwszy w okresie świąt ma najgorętszy kalendarz pod względem koncertów. Już prawie pogodziłem się z faktem, że najprawdopodniej spotkamy się dopiero na wiosnę, gdy okazało si, że F ma spotkanie w Ministerstwie Zdrowia i wieczorem chętnie spotka się na kolacji. Z wyborem miejsca nie było problemu, bo jak Berno to tylko Azzurro po mimo przeogromnych porcji i gwarancji obżarstwa do szczytu naszych możliwości. M zarezerwował nam stolik, bo sam niestety musiał pracować, ale zaglądał do nas regularnie upewniając się, że wszystko nam smakuje. Chłopaki, choć swoje mają za uszami, są zawsze przez nas miłe widziani i ucieszyłem się na to zaproszenie.
M zaserwował nam swoją najnowszą pizzę, właściciel restauracji częstował winem, znajomymi biegali koło nas, raz po raz witając się ze mną. Nie straszny był mi tego dnia ani śnieg, ani wiatr czy chłód, liczyło się że spędzam czas w fajnym i miłym towarzystwie.
Wieczorem spotkałem się w domu z M., nalaliśmy sobie po sowitej porcji żołądkowej gorzkiej, po której padliśmy na łóżko zmęczeni.
W domu nudzę się jak mops, M sprezentował mi dekoder z 300 polskimi kanałami do wyboru do koloru, więc próbuję zabić czas nadrabiając oglądanie telewizji. Od przeszło 20 lat nie mam w domu telewizora, nauczyłem się żyć bez tego pożeracza czasu i szczerze wcale mi go nie brakuje. Raz na jakiś czas chętnie jednak serwuję sobie telewizyjną papkę dla mózgu i nadrabiam zaległości.
Dziś znowu przysiadłem na kilka godzin przejrzeć oferty pracy i powysyłać oferty, na razie idzie mi to dobrze, choć na efekty moich wysiłków przyjdzie mi pewnie trochę jeszcze poczekać.
Za kilka dni ucieknę do ciepłych krajów i czuję się z tą myślą naprawdę wyśmienicie.