Przewrotność

W pracy od miesięcy nieustannie mi się układa. Jest dobrze, bo nie myślę o pracy non stop, nie przeżywam codziennych stresów, nie ma dram, wzlotów i upadków,  dobrze sypiam, nie rozwijam się nie wiadomo jak, ale to cena świętego spokoju. Poprzedni rok był bardzo udany, osiągnąłem wymagane wyniki, klienci mnie chwalą, w tym półroczu to samo, dostałem parę nagród i zostałem wystawiony do awansu. Nie ukrywam, połechtało to moją próżność, bo bardzo dobre wyniki przyszły mi wyjątkowo łatwo, zacząłem więc mentalnie przyzwyczajać się, że od jesieni będę wyżej i będę dostawał więcej za swoją pracę. Zwłaszcza że w porównaniu ze mną mój zespól wypada bardzo blado. Moja firma w zeszłym roku ogłosiła wielki podział, w związku z nim zmobilizowała środki oraz ogromną liczbę specjalistów, wydała ponoć 600 milionów dolarów aby z sukcesem dokonać czegoś czego nie zrobił żaden z naszych czterech wielkich globalnych konkurentów. Poszczęściło mi się, wyraziłem chęć wzięcia udziału w tym projekcie i zostałem z miejsca zaakceptowany. Kilka miesięcy dość intensywnie pracowałem, dużo się douczyłem byleby unieść ciężar przyszłych zadań oraz sprostać wadze inicjatywy. Ucieszyłem się nawet, gdy przed wylotem do Kolumbii moja dyrektorka z Wielkiej Bretfanii zakomunikowała, że wstrzymają się z pracami do mojego powrotu, bo zależy jej, abym to właśnie ja nadzorował kolejne etapy prac i zadania do wykonania. Tyle tylko, że gdy wróciłem z Kolumbii projektu nie było, a w świat poszła informacja o wielkiej porażce i nieudolności naszego zarządu. W następstwie tego 3000 osób straciło pracę, w moim zespole niektórzy ludzie potracili posady, inni zostali zmuszeni poszukać sobie zajęcia przy innych inicjatywach, których nie ma bo na świecie zaczyna się kryzys, a firmy tną koszty i nie potrzebują zatrudniać obrzydliwie drogich konsultantów. Międzynarodowa firma doradcza, która nie potrafiła doradzić sama sobie – wizerunkowa porażka i wstyd. Wielu kolegom i koleżankom oberwało się rykoszetem za nieudolność i krótkowzroczność naszego zarządu ale ja zostałem jako jeden z 45 osób. W moim dziale na blisko 50 osób jednym z niewielu który ma co robić, zarabia i przynosi zyski. Mogłem zacierać wiec ręce, szykowa butelkę szampana, zostałem wysłany na dodatkowe szkolenia na kadry zarządzającej, dodano mi obowiązków, bo wiadomo rokuję.

We wtorek przyjechała moja szefowa z Warszawy i ogłosiła, że zamieniły się zasady promocji. Muszę pracować dwa lata na danym stanowisku aby być awansowanym, co w praktyce oznacza że swój wózek będę ciągnąć kolejne 12 miesięcy nieustannie dowożąc wszystko na czas i zbierając same pochwały. Korporacja to randka z transwestytą: najpierw wymiana komplementów i grzeczności, czułe szepty do ucha, potem delikatne nosio-eskimosio, fiku-miku, kiziu-miziu, głębokie patrzenie sobie w oczy, łapanie się za ręce, zdejmowanie koszuli, potem spodni i bielizny i niby wszystko cacy a tu nagle ch..j.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii praca i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na „Przewrotność

  1. salmiaki pisze:

    Jestem w kropce. Nie wiem, jak to profesjonalnie skomentować.

  2. Ultra pisze:

    Szef mojego kolegi był nieustannie przez dwadzieścia lat chwalony, podwyższano mu zarobki, co nie uchroniło go od zwolnienia w tym miesiącu. Takie korpo…
    Zasyłam serdeczności

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s