bardzo upalne dni

Przez wysokie temperatury nie mam zupełnie weny do pisania, ostatnimi tygodniami głównie grillują mi się myśli. Każdego poranka z ochotą wstaję do pracy, jadę do biura choć przepisowo nie muszę pojawiać się częściej niż 2 razy w tygodniu. W biurze temperatura nie przekracza 19 stopni, kiedy wybieram pracę z domu klimatyzator pracuje nieustannie. Decyzja o zamontowaniu klimatyzacji w mieszkaniu okazała się zbawienna, ile razy odwiedzam znajomych w ich domach łapie się za głowę, że są wstanie funkcjonować w rozpalonych do żaru pomieszczeniach. Tegoroczne lato jest prawdziwie zabójcze pod względem temperatur.

Kilka tygodniu temu zdecydowałem się na remont kuchni. Po wielu perypetiach w końcu udało mi się znaleźć fachowca, który podjął się tego zadania. Nie było problemu z podpisaniem umowy, przedpłatą na konto, wystawieniem rachunku. Termin ustaliśmy na lipiec. Pan zadzwonił do mnie dzień przed urodzinami, rano pojechałem do starego mieszkania wręczyłem ekipie pęk kluczy, umówiłem się na za 2 dni po odbiór jak w „kuchennych rewolucjach”. Ekipa przyjechała wcześnie rano, pół godziny przed czasem. Pulchny pan wszedł i na dzień dobry usłyszałem: – Tu nie ma windy? – No nie ma. – O żesz ku…a, ja prdl. Przez chwilę myślałem, że gościu zabije mnie wzrokiem, poprzeklinał pod nosem i szybko oznajmił mi, że „rewolucja” może potrwać dłużej niż ustalone 2 dni, na co tylko pokiwałem głową. Szczerze, ochotę miałem jedynie zostawić im klucze i jak najszybciej zniknąć z pola widzenia co też niezwłocznie uczyniłem.

Kilka dni przed urodzinami zaproponowałem ekipie z pracy, żeby nieformalnie spontanicznie spotkać się gdzieś po pracy, wyskoczyć na drinka czy piwo, padło aby był to nasyp. Pomysł wszyscy podchwycili, wieczorem pojawiło się multum osób, było milo. Zaskoczyli mnie, bo dostałem tort, kartkę i prezent, ktoś zadbał o papierowe talerzyki, sztućce, było sto lat i nawet dmuchane balony. Niespodziewanie bawiłem się przednio kończąc o północy, w strugach deszczu, w ulubionym barze z garstką niedobitków. Nazajutrz pojawiłem się w biurze, pod koniec pracy z duszą na ramieniu zadzwoniłem do ekipy remontującej, pan oznajmił mi, że mam przyjeżdżać bo skończyli.

Efekt? Szczęka mi opadła. Wszystko pięknie, ładnie, czysto bez problemów i niedociągnięć. Byłem lżejszy o kilkanaście tysięcy złotych, ale widok rekompensował wydatek.

Z okazji urodzin i w ferworze dobrego samopoczucia postanowiłem sprawić sobie prezent. Zapisałem się na wyprawę w kwietniu przyszłego roku: Tadżykistan – Uzbekistan – Kirgistan – Turkmenistan – Kazachstan.

Moja serdeczna znajoma z Niemiec, która podobnie jak ja obchodzi urodziny 10. lipca prowadzi fundacje. Jej mama od lat mieszka w Kenii, Mickey razem z mężem regularnie ją tam odwiedzają, na zasadzie wolontariatu wspierają lokalną szkołę, którą wspomagają różnego rodzaju zbiórkami. W tym roku zbierają na wyposażenia dla szkoły, ławki, krzesła, materiały dydaktyczne. Odezwałem się przy okazji składania sobie życzeń i zdecydowałem bezinteresownie wspomóc jej inicjatywę.    

Od strony sentymentalnej. W dniu urodzin, w ciągu dnia kilkakrotnie wyciągałem z kieszeni telefon i patrzyłem. Kilka połączeń, wiadomości za każdym razem serce biło mi mocniej. Na małym ekranie dostrzegałem imiona i nazwiska osób, które usiłowały się do mnie dobić. Nie pojawił się numer na który czekałem najbardziej. Nie wyświetlił się nawet żaden „numer nieznany”, pod którym mógłby być M.

 Głupiej torby życie niczego nie nauczyło.

Nieznane's awatar

About saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podróże i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 Responses to bardzo upalne dni

  1. salmiaki's awatar salmiaki pisze:

    Bardzo mi smutno, z powodu M
    Nie patrz za siebie.

    Bardzo zazdroszczę sprawnej ekipy remontowej.
    Gratuluję wejścia w nowy wiek i zdmuchnięcia świeczki 😉
    I pięknej kuchni!
    Miłego dnia !

  2. Ultra's awatar Ultra pisze:

    Historia, jakich pełno dookoła. Sama coś wiem na ten temat. Samo życie. Ech…

  3. Lucia's awatar Lucia pisze:

    Urodzinowa kuchnia piękna. Niech Ci dobrze służy. Szczęścia.

Dodaj odpowiedź do Ultra Anuluj pisanie odpowiedzi