Kraków – Oświęcim – Wieliczka

Na święta pod choinkę obiecałem M wyjazd do Krakowa. Wybrałem to miasto, bo jak na 4 dniowy pobyt można całkiem ciekawie spędzić tam czas. M ucieszył się gdy wybrałem datę, która zbiegła się akurat z jego urodzinami. Nie wiem czemu ale najbardziej wydawał się być podekscytowany faktem ze mieliśmy odwiedzić tam Auschwitz.

Na tak krótki acz intensywny pobyt zatrzymaliśmy się w Hotelu Starym w samym centrum Krakowa. Byłem zachwycony i ucieszyłem się podwójnie gdy ujrzałem minę M. To pierwszy raz kiedy znalazł się ktoś z obsługi kto mówił po włosku a ja nie musiałem niczego tłumaczyć. M był wniebowzięty – hotelem, wystrojem apartamentu, jedzeniem w restauracji, Wieliczką i całym Krakowem. Ku mojej wielkiej uciesze zaczął nawet ćwiczyć swój polski testując go przy każdej możliwej okazji. W galerii centrum do perfekcji opanował ”dzień dobry” i ”do widzenia” choć pod koniec odkryłem że zdarza mu się używać tych zwrotów zamiennie.

Kraków ponoć znany jest z homofobii czego obaj nie możemy potwierdzić. W urodziny zamówiłem dla M śniadanie do łóżka. Punktualnie o 8 zapukał do nas room sernice. M ulotnił się do łazienki a uprzejma pani w kręconych włosach z charakterystycznym tembrem głosu zapytała ”jaką kawę panowie sobie życzą”. Gdy ja tkwiłem w miejscu rozbawiony cała sytuacją M nadal twardo okupował łazienkę. Podoba mi się Kraków choć kocham Wrocław. W Krakowie w każdej niemal restauracji na starym mieście można zamówić żurek i pierogi a we Wrocławiu pamiętam, że darmo tego szukaliśmy.

M. spodobało się to miasto, przyznał że chętnie by tu wrócił choćby na weekend. Czego nigdy mi nie zapomni, to że na 33. urodziny zawiozłem go pokazać mu niemiecki obóz koncentracyjny. Tego dnia padał rzęsisty deszcz, który potęgował ponurą aurę tego miejsca.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s