Movenpick Royal Palm zapewnił wszystko czego potrzebowaliśmy by poczuć uroki wakacji. Duże ze smakiem urządzone, przestronne i klimatyzowane pokoje, basen, dostęp do executive launge który jak się później okazało serwował jedynie znośną dla Europejczyka kawę espresso…
Dostaliśmy pokój na ostatnim 7. piętrze z widokiem na ogród, pole golfowe i ocean. Śniadania były wykwintne i M kilka razy podchodził napełnić sobie talerz, ale nie to intrygowało mnie najbardziej, nie sposób było przestać gapić się na niektórych gości: w butach z krokodylej skory albo węża, obwieszonych zlotem i czarnych jak smoła.
Ludzi których spotykałem potem na ulicach byli inni: brudni, w znoszonych brudnych ubraniach, rozczłapanych sandałach lub bez obuwia, z widocznym brakiem w uzębieniu, zaniedbanych, cuchnących potem, zniszczonych przez biedę i bezlitosne słońce.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.