Uczuciem, które towarzyszy mi regularnie i nieprzerwanie w moich wyjazdach do Polski jest zmęczenie.
Wczesna pobudka, maraton przez lotniska, intensywne spotkania jedno po drugim są wyczerpujące. Ledwo zostawiłem w pokoju walizkę zaraz rzuciłem się w wir spotkań i stałych punktów mojego wrocławskiego tournee.
Rano budzę się w hotelu ze smakiem który pozostawiły po sobie niestrawiony alkohol i wypalona paczka fajek.
Cieszyłem się na premierę a na koniec mało się nie posikałem. Spektakl grany ponad 2.5 godziny non stop wystawił mój pęcherz na próbę.
Sztuka przemawia do niezwykle wąskiego grona osób i ja chyba się do niej nie zaliczam. Reżyser nadał językowi Dostojewskiego trochę słów kiedyś uważanych za wulgarne, a dziś jakby za najbardziej wyrafinowany przejaw literackiej awangardy i kultury języka. W takich sytuacjach jestem zwolennikiem głębiej sięgającej weny twórczej.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahama
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa