Dzień rozpocząłem od wstrząsu – gdy obudziłem się za oknem zobaczyłem śnieg. Spadło kilkanaście centymetrów, chodniki i dachy na nowo pokryły się białym puchem a ja właśnie poprzedniego wieczora spakowałem same letnie rzeczy na wyjazd do Zagrzebia i Wrocławia. Tak więc ciszę i sielankową atmosferę poranka przeszył syczący dźwięk przekleństw po którym zabrałem się do przepakowania zawartości walizki.
W Zagrzebiu było już piękne słońce tylko moje grube zimowe buty przypominały że przyleciałem skądś gdzie słońca nie widziano od dawna. Wreszcie miałem okazje przez jeden dzień zobaczyć coś więcej niż tylko lotnisko i hotelowy pokój.
Regent zrobił niebywałe wrażenie, zbudowany w 1925 roku dla pasażerów legendarnego pociągu Orient Express kursującego z Istambułu do Paryża posiadał wszystko. Nawet pokój standardowy na najwyższym piętrze, z widokiem zupełnie nie wydawał się być standardowy.
Dziwnie spoglądano na mnie w hotelowym barze kiedy w Wielki Piątek wcinałem kurczaka i stek, ale w restauracji nikt nie protestował (co jakby było zrozumiale). Wyrzuty sumienia pojawiły się dopiero następnego dnia we Wrocławiu, kiedy zaprzyjaźniona barmanka hotelowego baru wspomniała ilu zagranicznych klientów zdziwionych było polski zwyczajem niejedzenia mięsa przed Wielkanocą.
Chorwaci szybciej podnieśli się po konflikcie na Bałkanach choć wciąż widać tam biedę. W ciągu kilku godzin spacerując przez miasto kilkakrotnie byłem nagabywany prośbą o pieniądze. Mieszkańcom Bałkanów jednego czego odmówić nie można to temperamentu. Poszedłem spać grubo po 3 nad ranem a obudziłem się z potwornym bólem głowy, trochę jak przez mgle pamiętając wydarzenia poprzedniego wieczoru, tylko ślady wskazywały że było ekstatycznie. Jeśli umrę na AIDS albo inną podobną nieuleczalną chorobę przenoszoną drogą płciową to będzie to konsekwencja stylu życia. Dostaje czasem małpiego rozumu, puszczają mi hamulce i choć zdaję sobie sprawę z ryzyka, tłumaczę sobie że muszę szanować siebie, próbuje być rozsądniejszy w tych sprawach – wszystko bez skutku, bo musiałem znowu przeprosić się z K. A może jak Tiger Woods powinienem zamknąć się w klinice i pójść na odwyk albo lepiej opublikować listę wspomnień spisaną w 153 rozdziałach. Gdyby nie libido nasze życie byłoby o wiele prostsze, bardziej przewidywalne i stabilne.