M wiercił mu dziurę w brzuchu, żebyśmy w końcu pojechali na kilka dni do Włoch, postarałem się wykroić trochę czasu i na długi weekend polecieliśmy do Florencji.
O ile o bilety postarałem się ja, o tyle M wziął za honor znalezienie taniego lecz atrakcyjnie położonego hotelu w dobrym punkcie miasta.
Na powitanie na lotnisku we Florencji zgubili mi bagaż, po który musiałem fatygować się osobiście jeszcze tego samego wieczoru, żeby nie musieć czekać całego następnego dnia aż dostarczy mi go kurier. Gdy dotarliśmy do hotelu zrobiłem wielkie oczy: jeśli można by przyznać gwiazdki ujemne na pewno znalazłby się w ścisłej czołówce, poza tym sposób w jaki urządzony był nasz maciupki pokoik, można by porównać tylko do skrajnego minimalizmu rodem z głębi Skandynawii, nie było też łazienki a najbardziej ekskluzywną i designerską rzeczą w całym tym miejscu był druciany wieszak z logo Prady…
Zjeżyłem się na widok tego miejsca, bo człowiek szybko przyzwyczaja się do lepszego, ale żeby nie wyjść na zupełnie zmanierowanego postanowiłem zagryźć zęby i tam zostać.
M przegonił mnie po wszystkich kościołach i muzeach włącznie z Galeria Uffizzi, kazał wspinać się na więżę Duomo (bezczelnie okłamując wcześniej, że będę mógł tam wjechać windą) i biegać z nim po sklepach, co akurat okazało się czynnością bardzo miłą, tak samo jak jedzenie włoskich lodów czy próbowanie lokalnych kulinarnych specjałów.
Gdy wróciliśmy do domu, po mimo późnej pory i zmęczenia wziąłem się za regulowanie naszych miesięcznych rachunków: ubezpieczenie, Internet, telefon, mieszkanie – robiąc przelew za czynsz przez przypadek wcisnąłem dodatkowe 0 i niechcący tak jakby przelałem agencji czynsz za rok z góry. W konsekwencji na koncie mam mega debet i problem z odzyskaniem nadpłaty – biednemu to zawsze wiatr w oczy…
Mam straszną ochotę zobaczyć polskie morze lecę więc jutro do Gdańska.
Pozdrów Gdańsk ode mnie…
juz to zrobilem…
a ta niby bomba na lotinisku to Twoja sprawka? trzymali mnie w samolocie godzine!
oczywiscie, ze moja…:)