Chciałbym moc napisać że jest cudownie egzotycznie a my leniwie rozkoszujemy się pięknymi widokami, mocząc nasze ciała w bajecznie kolorowych lagunach, popijając kolorowe drinki.. .ale k…a leje jak z cebra, już drugi dzień, co jakiś czas się przejaśnia i nawet wychodzi słońce, żeby po chwili znowu robiło się szaro i ciemno a z nieba lunął intensywny deszcz.
Z powodu zlej pogody odwołali nam dzisiaj katamaran na Ile Plate a przecież miało być tak pięknie, laguny miały bać, krystalicznie czyste morze, fale i brykające delfiny a leje jak podczas jakiegoś monsunu. Nie przewidzieliśmy, że mogłoby nas to spotkać na Mauritiusie.
Podróż z lotniska do naszego hotelu na północy wyspy zajęła nam ponad 2 godziny, rano są tutaj tak niesamowite korki, że nasz kierowca poruszał się ze średnią prędkością 15 km/h. Od ciągłego hamowania i szarpania w to w przód a to w tył zrobiło mi się niedobrze i myślałem, że będę puszczał pawia. M całą drogę z lotniska przespał jak z dziecko, po tym jak przyszło mu lecieć w samolocie w klasie cargo… bo tym razem nie było rozkładanego na płasko fotela ani szampana do oporu, musiał przypomnieć sobie jak to jest podróżować na długiej trasie w ekonomiku. Ceny hoteli 5* a co za tym idzie i usług są wysokie, ale znalazłem fajny 3* hotel w Pereybere vis a vis pięknej plaży i żeby M nie pomyślał, że dotknął nas jakiś finansowy kryzys wziąłem największy 80m apartament z kuchnią, sypialnią, salonem, ogromną łazienką z jacuzzi i przestronnym tarasem. Apartament znajduje się na najwyższym 3. piętrze budynku bez windy czego tez nie przewidziałem i biedny M musiał wnosić swój ciężki bagaż na górę sam, bo bell boya tutaj nie mieli. Gdy taksówka dowiozła nas pod hotel sam wypakowałem swoją walizkę z bagażnika. M wysiadł niczym królowa brytyjska i dumnie wkroczył pod ogromna markizę, co by nie zmoczyć swoich włosów. Walizkę swoją zostawił w taksówce a ta już prawie odjeżdżała, gdy zorientował że w hotelu bagażowego nie mają. Zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne.
Salon lekko kiczowaty w wystroju, ale nie będę się czepiał, za to do mrówek i jaszczurek raczej nie przywykniemy. Boję się włączyć wannę z hydromasażem w obawie, co może wypłynąć tudzież wypełznąć z jej dysz. Przed hotelem znajduje się ruchliwa ulica-deptak, auta i autobusy pędzą tutaj jak szalone rozbryzgując olbrzymie kałuże niczym tsunami.
Jak na razie jest więc głownie bardzo mokro i wilgotno.
kużwa, nawet w raju nie jest doskonale…
raju nie ma, za to jest tsunami