Wczesnym rankiem pojechaliśmy na plażę podsmażyć lekko nasze ciałka. Plaża Lido Verde wydała się być do tego odpowiednim miejscem. W kasie wypożyczyłem leżaki i parasol. M. zapragnął prasówki, czegos łatwego i przyjemnego do poczytania, gdy bedzie prażył się w słońcu. Sprzedawca zaproponował mu Galę, Show i inne plotkarskie kolorowe pisemka. M. oburzył się, że nie mają niczego dla prawdziwych mężczyzn. -To może Cztery Kółka albo Magazyn Sportowy? M. wzdrygnął się znowu. – Poproszę Kuchnie i Vogue’a…
Na plaży lubimy sobie podrinkować kolorowe koktajle, im bardziej egzotyczne i uderzające do głowy tym lepiej dla mnie.
M. przegonił mnie po plaży każąc przynosić sobie w kółko a to focaccie, lody, wodę, piwo, sok, a to arbuza, krem do opalania, gazetki i tym podobne. Wszystko w tonie rozkazującym bez słowa proszę. Biegałem w kółko w te i na zad. Gdy po raz kolejny usłyszałem że czegoś chce zapytałem:
– a może byś tak użyl magicznego słowa…?
Uśmiechnął się się, spojrzał na mnie zawadiacko spod kapelusza i odparł:
– subito?
Pojechalismy do Matery, znanej ze starożytnych jaskiń, w których mieszkali troglodyci, pięknych historycznych ruin oraz z tego, że Mel Gibson kręcił tu Pasje. Wjeżdżając do centrum zauważyliśmy, że Matera przygotowuje się na wielki festyn Festa della Bruna, centrum pełne było metalowych pergol przyozdobionych girlandami ze świateł i kwiatów, wszędzie kolorowo, typowo małomiasteczkowy włoski bazarowo – odpustowy klimat. Po powrocie do hotelu recepcjonistka zapytała nas czy widzieliśmy festyn i procesje. Pytała mnie czy w Polsce także obchodzimy święto patrona miasta, czy uskuteczniamy procesje. Trochę nad tym myślałem i jedyne co przyszło mi na myśl to procesja z okazji Bożego Ciała. Zapomniałem jak jest po włosku święto Bożego Ciała i żeby się jakoś wyrazić powiedziałem, że też mamy takie święto, gdy ksiądz chodzi z procesją i niesie crepes del Christo (naleśnik z Chrystusa).
„Usmiechnal sie, spojrzal na mnie zawiadiacko spod kapelusza i odparl:
– subito?”… padłam!! 😀 hehe.
ps. włoskiego nie znam, sama się zdziwiłam, że zrozumiałam, ale jak tu nie zrozumieć, jak swego czasu słyszało się w tv tylko jedno „santo subito!”.