M. raz po raz klapie o tym jak to planuje otworzyć własną restauracje albo zacząć karierę, jako sommelier. Bez kapitału, jasnego planu, bliżej określonej lokalizacji czy nawet wspólnika. Słucham tych jego pomysłów od kilku lat i kiwam głową w geście aprobaty, ale w środku się gotuję, wiem, że mój facet jest bardzo naiwny (albo raczej niepoprawnym optymistą, liczy na prawdziwy łut szczęścia i nieoczekiwany splot okoliczności) i chce porwać się z motyką na słońce. Nie mogę mu tego zabronić ani nawet powiedzieć wprost, bo go kocham i obiecałem mu go wspierać, ale jak słysząo otwarciu restauracji w Szwajcarii bez pieniędzy, doświadczenia i znajomości języka to mam ochotę jebnąć jego głową o siane i zapytać się czy aby na pewno go już zupełnie nie pojebało.
Ja jebie, on wciąż nie odróżnia debetu od kredytu ani nie rozumie funkcjonowania podatku czy cła, ale buja w tych swoich obłokach niczym Ikar w chmurach a ja jestem ten zły, który zło wróży i z impetem ściąga go na ziemię.
Cieszę się, że chodzi na francuski i że dużo spędza czasu powtarzając zawiłą gramatykę i wymowę francuską, ale dobre chęci to za mało. Samym Bonjour i Ou sont les toilettes parce que j’ai besoin de vomor na rynku się nie utrzyma.
Czasem pyta mnie, dlaczego nie otworzymy czegoś razem, dlaczego nie odłożę swoich uprzedzeń na bok, w końcu ja z nas dwóch potrafię liczyć najlepiej, ale dla mnie to żaden szczyt marzeń budka z kebabem czy pizza d’asporto i w dodatku wszystko za moja kasę. Wolą zabrać swoje oszczędności i wyjechać gdzieś na rok czy dwa, uczyć się szydełkowania w Peru, ratować żółwie na Galapagos, karmić papugi na Hawajach albo uczyć biedne dzieci czytania na Fidżi czy w Katmandu w końcu sam na to zarobiłem.
Pod tym względem jestem strasznym egoistą i mam tego świadomość.
Boje się, że za rok M. zacznie na mnie naciskać i każe mi wybierać, bo on podejmie jakieś zupełnie oderwane od realiów decyzje, w których ja jako kochający partner powinienem go wesprzeć a ja… nie planuje spadać z nim w dół, po prostu spakuje się i odejdę.
Nigdy nie bylem w takim momencie życia, nie znam nikogo, kto był w podobnej sytuacji, czuje się źle z własnymi myślami, ale czy gdy kogoś kochamy to musimy bezmyślnie skakać za nim w ogień?
Łatwo powiedzieć, że miłość i partnerstwo polega na zaufaniu i na byciu szczerym nawet jeśli prawda bywa brutalna. Weź żyj z takim i płać potem jego rachunki…
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahama
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Czechy
- Ekwador
- emigracja
- Fiji
- Filipiny
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Lotwa
- madrosci
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- Praca Wrocław
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wlochy
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- Zanzibar
- ZEA
- zwiazek
statystyka