Starówka pełna jest brzydkich odrapanych budynków przeplatającymi się z nowoczesnymi deptakami zastawionymi kanapami i stolikami tutejszych kawiarni. O ile jednak popadające w ruinę centrum nadal broni się swoimi niezaprzeczalnymi walorami architektonicznymi, wystarczy zrobić kilka kroków dalej, by poczuć klimat głębokiego komunizmu. Z tysiącami ogromnych bloków z wielkiej płyty komponują się przejeżdżające brzydkie, brudne i rozpadające marszrutki oraz brudne i tandetne bazary. Wszystko to w otoczeniu rozpadających się domów, nierównych ulic oraz chodników.
Bulwar Rustaweliego wygląda tak, jak powinna wyglądać reprezentacyjna ulica stolicy. Podświetlenie kamienic jest delikatne a jednocześnie uwypukla piękno detali architektonicznych..
Gruzja to kraj mocno zacofany, ale tylko z naszego pro-nowobogacko-zachodniego punktu widzenia. Wszystko zależy od nastawienia i tego co w nas tworzy poczucie, że kraj jest ciekawy. Dla mnie taki klimat tworzy kultura, lokalne społeczności, ciekawe miejsce. I to wszystko znalazłem w Tbilisi – fantastyczną mieszankę sowieckiej mentalności z gruzińską tradycją. Jak ktoś nie lubi sowieckiego podejścia do życia, to najlepsze przewodniki i książki do Gruzji go nie zachęcą. Przekonałem się, że na swój pokrętny sposób kocham tę sowieckość, choć jest ona na dłuższą metę męcząca.
Marszrutki – czyli minibusy kursujące na stałych trasach w których wszyscy mogą palić papierosy całą drogę, „taksówki” – prywatne samochody śmierdzące jakby ktoś przed momentem owce woził, chaos na zniszczonych nieremontowanych dworcach, dowolność odjazdu transportu publicznego, różne ceny dla różnych gości.
Bez względu na porę dnia czułem się tam bardzo bezpiecznie, a jedynym realnym zagrożeniem był dla mnie ruch drogowy.
Może i komunikacja publiczna jest w opłakanym stanie, ale czy to czyni kraj mniej atrakcyjnym?
Miernikiem danego kraju to jest to, czy chciałbym tam wrócić. Dziwnym trafem tam wrócę, bo znalazłem tam to coś…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.