Spragniony słońca, niezmiennie targany między kolejnymi deadline’ami z pracy oraz poczuciem wakacyjnego rozleniwienia wyjechałem na weekend na Majorkę. Pech chciał, że w hotelu Gran Melia, w którym się zatrzymałem tak nieszczęśliwie potknąłem się na schodach, że wyrżnąłem jak długi i skręciłem sobie prawą stopę.
Na Majorce nie byłem sam i stopy bynajmniej potrzebowałem do brykania albo czerpania radości z życia, ale o pełni szczęścia z powodu bólu nie było mowy. Chodziłem po Palmie małymi kroczkami, drepcząc jak jakaś kaleka, wzbudzając tylko żal u przechodniów. Na lotnisku myślałem, że już nigdy nie dojdę do wyjścia, bo pokonanie 300m zajmowało mi 20 minut.
W poniedziałek poszedłem normalnie do pracy, ale jak wieczorem zobaczyłem, że mam fioletowo-żółte palce we wtorek rano o 7. byłem już na ostrym dyżurze. W drodze z wrażenia przećwiczyłem sobie wszystkie rozmówki z serii u lekarza, dałem sobie zrobić rentgena, powozić się tu i tam wózkiem inwalidzkim, zapodali mi specjalną skarpetę ochronną i wypuścili do domu… Skoro nie pracuje nogami, zwolnienie mi nie przysługiwało…a tak się łudziłem, że sobie w domu poleniuchuje.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.