Wcześnie rano pojechaliśmy oglądać ogrody przy pałacu w Osace.
Nim tam dotarliśmy trochę nam zajęło zrozumienie funkcjonowanie tutejszego metra. Najpierw strach przed tym gdzie i jaki kupić bilet, na szczęście automaty miały angielskie napisy, potem gdzie wsiąść? Na wyświetlaczach na peronach występowały te same pociągi, czasem o tej samej godzinie na obu peronach. Trudno było zgadnąć z którego pojedzie właściwy. Z oby dwóch, z tym że z każdego w przeciwnym kierunku. Jak pętla to pętla. 2 razy pomogli nam jacyś nieznajomi Japończycy. Jeden był tak miły ze odprowadził nas prosto do pociągu z którego mieliśmy się potem przesiąść. Spodobał nam się porządek panujący na stacjach i przystankach autobusowych, ludzie sami ustawiali się w kolejkach, nikt się nie pchał ani nie próbował się przecisnąć, wszyscy Japończycy jak jeden mąż przestrzegali tej zasady.
M. od rana chodził lekko oszołomiony i zafascynowany lokalnymi kolorowymi japońskimi słodyczami sprzedawanymi tutaj na każdym kroku. Nie byłby sobą gdyby nie wyposażył nas całym asortymentem lokalnych słodkości, bo za punkt honoru postawił sobie skosztowanie wszystkiego. W końcu przemógł się jednak i zwalczył w sobie pokusę spędzenia całego dnia na dworcu. Odnaleźliśmy stację metra i jako nasz cel obraliśmy zamek w Osace.
Zamek w Osace ładnie prezentował się z zewnątrz, ale kolejka do kas zniechęciła nas do jego odwiedzenia. Przez następne dni oglądaliśmy tyle innych zamków i pałaców, że bez tego jednego ‘do kolekcji’ daliśmy radę się obejść. Poza tym zamki w Japonii to generalnie takie fajne atrapy – najczęściej odbudowane po wojnie. Nim pojechaliśmy do Umedy zobaczyć Umeda Sky Building zwiedziliśmy jeszcze niedaleko położone Muzeum Historyczne Osaki.
W pierwszym dniu pobytu udało się nam rozkminić funkcjonowanie metra. Nauczyliśmy się kupować bilety i bezbłędnie odgadywać jak dojechać z punktu A do B, gdzie się przesiąść i do którego wsiąść pociągu. Niestraszne były nam też wizyty w restauracjach. Nawet jeśli nie było obrazkowego menu zamawialiśmy to co jedli inni. Teraz wiem, że lubię negiyaki i sobameshi.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.