Srogo wyglądający urzędnik kontroli paszportowej na lotnisku w Cartagenie długo przeglądał mój paszport, wertując po kolei każdą stronę i zadając mi przy tym wiele pytań o cel mojej podróży. Gdy zobaczył w swoim komputerze, że to moja druga wizyta w Kolumbii w ciągu tego roku, uśmiechnął się promiennie, z wyraźnym entuzjazmem wbił kolejną pieczątkę i wręczył mi paszport. Z klimatyzowanego, lodowatego pomieszczenia wyszedłem na zewnątrz i od razu uderzyła we mnie fala gorącego powietrza. W Cartagenie było ponad 30 stopni – od razu zabrzmiał w głowie głos Marii i wypowiadane przez nią słowa „sole picante”.
Cartagena w Kolumbii było pierwszym miejscem w Ameryce Południowej gdy nie bałem się wsiąść do taksówki bez obawy że zostanę oszukany przez kierowcę. Za 13 tys pesos bardzo uprzejmy kierowca zawiózł mnie pod same drzwi hotelu. Przejeżdżając trasą wzdłuż morza mogłem cieszyć oczy pięknymi widokami oraz skąpanymi w słońcu nowoczesnymi hotelami, które wybudowały się tutaj jeden przy drugim. Na widok pokoju 824 znowu zrobiło mi się bardzo przyjemnie a w myślach dziękowałem Radissonowi, że mnie tak rozpieszczają. Nawet się zbytnio nie rozpakowywałem, przebrałem się tylko w spodenki i byle jaki t-shirt i poszedłem na spacer po plaży, która niestety z powodu jakiegoś pyłu nie wyglądała zbyt efektownie, za to woda w oceanie była ciepła niczym zupa. O ile gdzie indziej woda w oceanie jest raczej zimna i odświeżająca o tyle tutaj jest po prostu ciepłą breją. Kilkakrotnie mijałem pary gejów, o smakowicie wyrzeźbionych na siłowni ciałach, często wytatuowanych, wywalonych w pełnym słońcu a przy nich lokalne kobiety oferujące masaż, za śmieszne pieniądze. To kolejna strona Kolumbii…
Gdybym urodził się tutaj, jakże inaczej wyglądałoby moje dzieciństwo, grałbym pewnie często w piłkę na plaży, jak robią to prawie wszyscy lokalni chłopcy. Miałbym czekoladowe albo opalone sprężyste, ubite mocne ciało, białe zęby i twarz z której rzadko schodziłby uśmiech. Byłbym biedny, z jedną parą odświętnych spodni, koszuli i butów, na codzień chodzący w shortach i klapkach, za to z głową pełną marzeń i nadziei, gotowy zrobić wszystko żeby się stąd wyrwać do innego, lepszego świata.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.