W Panamie miałem 40 minut na przesiadkę na następny samolot, wydawało mi się, że z Cartageny przylecieliśmy z opóźnieniem, bo gdy wysiadałem ogłaszali już ostatnie wezwanie dla pasażerów odlatujących do Quito. Trochę jakby nabzdyczony całą tą sytuacją z rozmysłem szedłem bardzo powoli do drugiej części lotniska. Nakręciłem się, że jak dolecę do Ekwadoru bez bagażu będę w tak wielkiej dupie, że aż czarnej bo nie mam ze sobą żadnych cieplejszych ciuchów, podróżuję w t-shircie i z teczką a wszystkie rzeczy trekingowe mam w walizce. Najrozsądniejsze wydawało mi się celowe spóźnienie i przebukowanie biletu na następny lot. Na pokład wchodziłem prawie jako ostatni, przez okno samolotu obserwowałem jak dowożą kolejne bagaże i uparcie szukałem swojej walizki czy aby na pewno zdążą ją przerzucić na następny lot. Z czarnowidztwa wyrwała mnie stewardesa oferując lampkę wina i wdając się w powszednią pogawędkę o tym jak trudno wymówić moje nazwisko. Banał. Po trzeciej lampce doszedłem do wniosku, że nawet jak mi tę walizkę zgubią to muszę wziąć to na klatę, najwyżej będę miał co później wspominać. W Quito byłem już bardzo zrelaksowany, że nawet nie zauważyłem jak moja walizka wyjechała na taśmę jako pierwsza.
Otumaniony winem i bardzo rzadkim powietrzem (Quito podobnie jak Cusco leży na znacznej wysokości) zapytałem się recepcjonisty w hotelu gdzie mogę nabyć ekwadorskie peso czy inne escudo. Popatrzył na mnie jakbym był szurnięty i przebąkną o amerykańskich dolarach. Dlatego nie wychylam się, że jaki ze mnie wielki podróżnik, tylko że lubię zwiedzać inne kraje…
Hotel Casa Gardenia robi wrażenie swoją architekturą i nowoczesnym wnętrzem, trzy piętrowa bryła z atrium i z widokiem, że aż chwyta za głowę. Gdyby był ze mną tutaj M. na pewno by się ze mną zgodził.
Wyruszyłem w poszukiwaniu czegoś na kolację, chodząc wciąż w górę albo w dół po wąskich uliczkach czułem jak brakuje mi powietrza w płucach. Nim zdążę się zaklimatyzować do tej wysokości będę już wyjeżdżał. Postanowiłem się tutaj zbytnio nie forsować i nie puszczać nawet symbolicznego dymka bo mi jeszcze siądzie pikawa.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.