Rano mieliśmy iść na plażę i spędzić tam cały poranek, zjeść śniadanie w jednej z kafejek na JBR Walk, wypić kawę i po prostu się relaksować ale plany spaliły na panewce. M. kładł się spać ze strasznym bólem głowy, cierpiał do prawie 3 nad ranem a gdy wreszcie zasnął chrapał jak suseł i nie miałem serca budzić go rano i ciągnąć ze sobą. Myślę, że jest to kara, za nasze wygłupy w samolocie. Razem z M. nałożyliśmy sobie pledy na głowę imitujące burkę i pstrykaliśmy sobie głupkowate fotki. Jest już po południu, ciepło, 25 stopni, świeci słońce a my jeszcze łazimy w pidżamach. M. przesiaduje na tarasie z widokiem na morze i Palm Jumeirah i co chwile szczerzy zęby bo ewidentnie mu się tutaj podoba. Dostaliśmy ładny pokój w Sofitelu czego nie można powiedzieć o samym hotelu… jakiś takich cały jest zużyty i stary.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.