Było już po 17., gdy z popołudniowej drzemki wyrwał mnie ostry dźwięk przychodzącego maila. Obiad był syty, M. otworzył butelkę barolo, a że na zewnątrz od kilku dni utrzymuje się nieznośne 30 kresek powyżej zera, niewiele było nam trzeba by nas zmogło. Nagle nabrałem rumieńców i niespodziewanie zasnąłem wtulony w niego na kanapie. Przyszło zaproszenie na interview do eB na jutro na 12. Trochę kolidowało mi to z interview o 17, ale przy dobrej organizacji mogłem przecież zaliczyć dwa spotkania jednego dnia. Ucieszyłem się podwójnie i na nowo zacząłem widzieć wszystko w tęczowych kolorach. Rano wstałem o 8. zrobić nam kawy, otworzyłem pocztę i znalazłem mail, że spotkanie w Bernie zostało jednak anulowane. Nie było podanego powodu ani czy skontaktują się ze mną w innym terminie, trochę dziwne, ale mało rzeczy mnie już dziwi w mojej dawnej firmie. eB jak to on, niewiele się zmienił, chaos w pełni, wysyłają zaproszenie na interview, po czym niespodziewanie, bez podania powodu je anulują. Zero profesjonalizmu. HR zamiast skontaktować się z kandydatem telefonicznie woli o 17. wysyłać zaproszenia na spotkanie następnego dnia, nie pytając kandydata nawet o dyspozycyjność. Podejrzewam, że głupie HR Shared Service narzucają spotkania kandydatom przeglądając dostępność managerów w Outlooku, a po fakcie okazuje się, że ci jednak są zajęci, więc trzeba anulować. Brak słów.
Nie przejąłem się tym zbytnio, dokończyłem robić nam śniadanie i zacząłem koncentrować się na czekającej mnie rozmowie w Zurichu.
Około południa odezwała się do mnie B. – koleżanka z recepcji w eB – komentując dziwne zachowanie naszego HR. Właśnie wpadł jej w ręce mail dotyczący planowanego interview gdzie padło moje nazwisko. Jej uwagę przykuło, że spotkanie organizowane było w Amsterdamie. B. nie była wtajemniczona w moje plany dlatego do końca nie wiedziała czy może taka była umowa między mną a kadrami. Przypadkiem uprzedziła mnie o zbliżającym się nowym terminie spotkania… Niecały kwadrans później ciszę przerwał dzwonek telefonu i miła pani oznajmiła mi, że zostałem zaproszony na rozmowę w środę. Pamiętając jeszcze spostrzeżenie B. dla pewności spytałem z kim i gdzie mam się spotkać. Nazwisko się zgadzało, sala konferencyjna tylko brzmiała mało znajomo, ale nie dałem po sobie poznać, że coś mi się nie zgadza. Powtórzyłem dla pewności nazwisko managera, nazwę sali i miasto Berno. I wtedy pani mnie poprawiła, że spotkanie jest w Amsterdamie… Zapytałem czemu w Amsterdamie? I wtedy chyba na nowo pani zaczęły pracować zwoje w mózgu, bo przeprosila mnie i zaproponowała, że oddzwoni za moment. Pani ewidentnie potrzebuje wakacji…
cdn