Wyobrażenia miałem o tym miejscu jakieś przejaskrawione, że piękna plaża będzie, szeroka promenada, bujne palmy, hotel pięciogwiazdkowy, pokój z widokiem na morze. Rzeczywistość jednak okazała się być okrutna. Costa del Sol to taki jakby raj dla ubogich, hotele i atmosfera przeniesione rodem z lat 80., szary piasek, w knajpach królują głównie odgrzewane sandwicze, frytki, kiełbaski, pizza i porcje czegoś, owoce morze jeśli są to z cenami wyjechanymi w kosmos, hotele od dawna nie widziały większego remontu, na ulicach watahy pijanych Angoli, wystylizowanych na swój sposób Rosjan i małych, krępych, głośnych niedomytych Hiszpanów. Ci ładniejsi, albo pochodzący z Ameryki Południowej są za pieniądze… Ogólnie drożyzna i wyzysk. Staram się jednak niepotrzebnie nie uprzedzać, bo zostaniemy tutaj krótko. Przez te kilka dni damy sobie radę, ale pewnie z własnej woli nigdy już tutaj nie wrócimy.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa