Rozbity wracam do Wrocławia, wczoraj wieczorem miałem nieodpartą ochotę wypiąć się na wszystko i wszystkich i zostać w domu z M. Albo lepiej, spakować się i uciec gdzieś daleko, blisko wody, gdzie jest ciepło i widać słońce.
Spędziliśmy ze sobą kilka cudownych dni i cieszę się że nie byłem sam. We Wrocławiu temperatury spadły poniżej 0 podczas gdy w Bernie jakimś cudem świeciło słońce i było przyjemnie. M. ugotował specjalnie na mój przyjazd wykwintny obiad a wieczorem zamiar iść na miasto zostaliśmy w domu, zapaliliśmy świeczki, rozlaliśmy do końca butelkę czerwonego wina i leżeliśmy wtuleni w siebie na sofie upajając się tym totalnym nicnierobieniem.
Od kilku miesięcy nie byłem w Azzurro dlatego tym razem M. nie kręcił nawet nosem gdy zaproponowałem wyjście tam na kolację. Miałem straszną ochotę zobaczyć F i L oraz całą resztę pracowników. Przez cały piątek specjalnie się głodziłam, bo wiedziałem że wieczorem czeka mnie prawdziwie kulinarna uczta dla podniebienia.
W restauracji przedświąteczne tłumy jak zwykle o tej porze roku, w oczekiwaniu na stolik L zaproponowała nam kieliszek prosecco który przyjęliśmy z nieukrywaną radością. Miałem kilka chwil żeby pogadać z dawno niewidzianymi znajomymi i przypomnieć sobie jak zawsze miło mi się tutaj wraca. Wcześniej udało mi się na szybko spotkać jedynie z W która zawsze znajduje dla mnie czas i ile razy przyjeżdżam. B zaprosiła mnie w czwartek do siebie do Ostermundigen na pogaduchy i mega pizzę okraszoną 3 butelkami wina…
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Szwajcaria. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.