Ciepła zima w Kuala Lumpur

Zdarzało mi się nie spać całą noc, zasypiać dopiero nad ranem i budzić się grubo po 14, czuć się jak zombie wlewając w siebie kolejna filiżankę kawy. Najlepiej sprawdzały się krótkie kilkunastominutowe drzemki w ciągu dnia, kiedy potrzeba snu była już tak mocna, że zasypiałem na stojąco.

Miło było wrócić tutaj po roku, zobaczyć nowopowstały hotel Four Seasons, który moim zdaniem trochę odbiera uroku stojącym obok niego dwóm wieżom Petronasu. 

Święta w kraju gdzie za oknem świeci słońce i żar leje się z nieba, a człowiek robi sobie świąteczne zdjęcia pod choinką ubrany jedynie w klapki i krótkie spodenki mają swój niepowtarzalny urok. Na wigilię w tym toku zjadłem grillowane warzywa i sushi z kurczakiem, popiłem sokiem z arbuza i wstając od stołu nie czułem się nażarty. Rodzice zdają się pogodzeni moim wyborem i nie protestują kiedy pod koniec roku gdzieś wyjeżdżam. W KLCC dzikie tłumy, wszystkie sklepy w pięknych, kolorowych, wymyślnych świątecznych dekoracjach, witryny na bogato i tak jak u nas przyciągają promocjami.

Poleciałem na jeden dzień do Singapuru zobaczyć się z GH. Specjalnie na tę okazję zarezerwowała nam stolik w Melt Cafe w Mandarin Oriental gdzie po południu serwowano ostrygi w bufecie.

Żartowałem że odkąd przestaliśmy razem pracować, to częściej spotykamy się i to w różnych częściach Azji. Próbowałem ją przekonać na podróż do Polski, zwłaszcza że teraz ma bezpośrednie połączenie Lotu. GH wydaję nie zmieniać, zaokrągliła się może trochę ale to jedyne co spostrzegałem po 13 miesiącach kiedy ostatni raz się widzieliśmy. 

Nie udało mi spotkać się z W, przepadł jak kamień w wodę, nie odwiedziłem Blue Boya ani baru Helipad. Spotkałem się za to z innymi i było równie przyjemnie i niezapomnianie.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podroze i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s