Nasz samolot do Manili odlatywał po 22, wymyśleśmy sobie, że na lotnisko dotrzemy tak jak wcześniej, zwykłym miejskim autobusem i za śmieszne małe pieniądze. Z pokoju wyszliśmy przed 19 i trochę nam zeszło wymeldowanie się z hotelu. Nasza rezerwacja trwała jeszcze do następnego dnia a młoda i chyba mało doświadczona recepcjonistka, nie potrafiła zrozumieć dlaczego chcemy opuścić pokój wcześniej. Upewniwszy się z trzy razy, że jednak chcemy się wymeldować już teraz, kazała mi jeszcze coś podpisywać, coś tam sobie podbijała, stemplowała a na koniec usłyszeliśmy jeszcze, że nie będziemy mogli już wrócić do pokoju, bo o zgrozo – zabierze nam kartę. Za sprawą nadgorliwej panny trochę nam się tam przedłużyło, ale na szczęście autobus podjechał nam w tym samym momencie, gdy tylko dotarliśmy do przystanku. Dojazd na Lantau zajął nam grubo ponad godzinę, odprawa bagażowa poszła nam już sprawniej, przejście z jednego terminalu na drugi równie szybko, gdy okazało się że nasz samolot ma prawie godzinę opóźnienia. I tak oto w oczekiwaniu na dalszą podróż przesiedzieliśmy sobie prawie godzinę w restauracji i wyszukując miejsce do spania przy lotnisku w Manili. Następny samolot mieliśmy dopiero po 11 rano więc woleliśmy przespać się gdzieś normalnie i blisko terminalu,niż koczować na hali odlotów na niewygodnych plastikowych krzesłach.
Pech chciał, że wcześniej upatrzony i najbliżej położony hotel Belmont był już pełen, znalazłem coś podobnego. W moim mniemaniu miało być 10 minut piechotą od wyjścia z lotniska a okazało się 60 minutowym spacerkiem albo 20 minutową podróżą shuttle busem. Biorąc pod uwagę 30 stopniowy upał o 1 nad ranem wybraliśmy opcję z dowozem, tyle że bus nie przyjeżdżał a w budce gdzie miał ktoś na nas czekać było głucho i ciemno.
Jak już zacząłem szczerze wątpić, że w ogóle dotrzemy dziś do hotelu Savoy, bo w końcu padł mi internet, nie działała aplikacja do zamawiania taksówek a lokalna mafia taksówkarska coraz śmielej zaczęła ostrzyć sobie na nas zęby zdarzył się cud i podjechał nasz autobus!
Teraz jeszcze 4 godziny snu a jutro możemy lecieć dalej.