Znowu zażyczyli sobie zaprosić mnie do centrali. Nie protestowałem, bo dodatkową kasą z diet nigdy nie pogardzę. Będzie na impulsywne i nieprzemyślane zakupy albo inną fanaberię typu codzienny Uber do pracy.
Nie przeszkadza mi wczesnoporanny lot, konieczność zwlekania się z łóżka o 3 nad ranem, pakowanie i cała logistyka, wręcz przeciwnie. 2-3 dni w podróży służbowej sprawiają, że tydzień jakby szybciej mija, a w pracy nie czuję monotonni. Na razie trwa lato, jest ciepło, słonecznie, nie ma śniegu, opóźnień samolotów i wielogodzinnego koczowania na lotnisku, pewnie jak przyjdzie zima i pogorszenie pogody ten mój entuzjazm szybko się skończy. Nie potrafię przekonać się jeszcze do bardzo przyjacielskiej i serdecznej atmosfery panującej w biurze. Przychodząc dziś do pracy wyściskałem i wycałowałem się ze wszystkimi napotkanymi kobietami jak na imieninach u cioci. Mój dyrektor i SVP byli bardziej powściągliwi w okazywaniu mi uczuć, ale kto wie może z czasem będę musiał zacząć się z nimi przylizywać na dzień dobry i na dowiedzenia żeby np. zaklepać sobie awans. W końcu wszystkie korporacje rządzą się swoimi niepisanymi prawami… Dziewczyny fundują i przynoszą mi kawę, wyciągają na lunch, jedna Chinka nawet weszła mi dziś pod biurko… bo nie działał mi zasilacz do laptopa.
Zaliczyłem kilka spotkań, w gruncie rzeczy bardzo nieformalnych, słodko-pierdzących, podczas których do pełni szczęścia brakowało chyba tylko lukrowanych pączków z nadzieniem, ciasta, jednorożca, tęczy i fajerwerków.
Na koniec usłyszałem, że we wrześniu zaplanowany mamy 4-dniowy team meeting i że na pewno będę wtedy mało spał, poza tym takie spotkania organizują tutaj co kwartał, więc wychodzi na to, że potrafią się tutaj nieźle bawić i integrować. Mam tylko nadzieję, że nie trafiłem do jakiejś sekty…
We wrześniu…- to mało czasu Ci zostało… Złap jeszcze w nadchodzącym tygodniu trochę opalenizny, pobuszuj w galeriach na wyprzedażach. Zaskocz ich 😉
Cieszę się, że jesteś zadowolony. No i ta Chinka :))) i też mam tylko nadzieję, że to nie sekta, bo jak tak, to odetną Ci internet, a to by była duża strata dla społeczności blogerów…
mam raptem tydzien zastanowic sie czym ich zaskoczyc, na razie sie kontroluje i nie pokazuje od razu calego arsenalu swoich wad i zalet.
Bloga pisze na komorce prywatnej, komputera nie uzywam, bo boje sie ze moze kontroluja…
Pewnie tak jest, wszak to korpo.
Nie myśl za długo, bo już późno 😉
Może uda Ci się przemycić choć zdjęcia przekąsek?
Kontrolują, kontrolują, a może już wiedzą o blogu. Moja blogowa koleżanka właśnie została zwolniona za wpis na blogu, zresztą niepochlebny swojej byłej już firmie.
Serdeczności zasyłam