Lecę jutro do Włoch, matka M (w sumie moja teściowa) kończy 80 lat i z tej okazji wszyscy zjeżdżamy na jej urodziny do Lecce. My z M mamy najdalej, więc jesteśmy najbardziej oczekiwani. Nie byłem tam ponad 18 miesięcy, bo ciągle było mi nie po drodze, poza tym odkąd mieszkam w Polsce wiecznie albo zmieniam pracę albo jej nie mam, więc trudno mi coś zaplanować.
Moja wielka włoska rodzina działa mi często na nerwy, bo pracowitością nie grzeszą za to lubią żyć na bogato, pięknie potrafią prosić o pieniądze, wręcz teatralnie, niektóre sceny z ich udziałem oraz dialogi są wręcz oscarowe, ale na mnie one nie działają przeto wszyscy patrzą na mnie spode łba. Nie dość że nie lokalny, obcy, to jeszcze skąpiec i arodzinny.
Biegałem dziś po całym Wrocławiu szukając pierogów z mięsem, byłem w 6 sklepach, nigdzie nie było albo było zamknięte. Dostałem w EPI, misja zakończona sukcesem, „makarony” nie będę mógłby mi powiedzieć, że się nie postarałem.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Podroze,
włochy. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Zamiast biegać, trzeba było lepić 😉
Ja nie potrafię 🙂
Aaa… No i baw się dobrze!
Nie potrafię lepić pierogów, tej zdolności u mnie brak.
Planuje się bawić ale zobaczymy czym tym razem zaskoczy mnie moja wielka włoska rodzina
Przygotuj coś od siebie i zaskocz ich pierwszy 😉
Podaruje im możliwość spędzenia czasu ze mna🤣
Zdjęcia rób!
Udanego wyjazdu! 🙂
Kupne pierogi? Okropne, trzeba było poprosić jakąś sąsiadkę, przynajmniej byłyby zjadliwe.
Pozdrawiam
Nie znam osobiście nawet jednej kobitki, która bawiłaby się w lepienie pierogów. Wszystkie teraz są wyemancypowane i robiące karierę w corpo. Serio. A moja babcia nie ma już siły w rękach wiec nie mam wyboru.
No chyba że Ty byś chciała pomagać koledze raz na jakiś czas ?!🤩