Mam coś z prześladowcy, weterana poszukiwacza, zdobywcy i awanturnika.
Uderzam znienacka a moje ofiary osaczam tak że nie wiedzą kto i czego od nich chce. Czuję dziwne napięcie, które nie pozwala myśleć mi racjonalnie, zaczynam nękać swoje ofiary głuchymi telefonami, smsami, mailami, krążę niby to przypadkiem pod ich domem i sam nie wiem czemu.
Cierpię na urojenia erotycznych relacji, które się skończyły, po każdej fascynacji fizycznością popadam w paranoję i obsesje, która z czasem mija, ale jest to proces długi i bolesny. Postępuje metodycznie i bezlitośnie.
Nie lubię być odrzucany, nie potrafię przejść z tym do porządku dziennego, nie potrafię tego zaakceptować. Za wszelką cenę próbuję zwrócić na siebie uwagę.
Nie zdarza mi się to każdym, ale w ciągu ostatnich trzech miesięcy niezdrowej fascynacji zdarzyło mi się ulec dwukrotnie.
Nie jestem z siebie dumny, ale ten wewnętrzny ból, jakby ktoś wyrwał mi cząstkę mnie samego, jest nie do zniesienia i nie potrafię skutecznie sobie z tym poradzić.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.