Zawalony pracą…

…jestem. Nie wiem w co powinnienem najpierw ręce włożyć, tyle nagle na mnie spadło, tematy się piętrzą a ja zamiast zakasać rękawy od rana do wieczora chodzę ze spotkania na spotkanie albo z jednej telekonferencji na drugą i brakuje mi czasu, żeby zająć się po prostu robotą. W ostatni weekend zrobiłem sobie labę i jak zdroworozsądkowo myślący człowiek wraz z zamknięciem klapy od komputera o 19. w piątek postanowiłem po prostu żyć.

Zemściło się to na mnie zaraz na początku tygodnia ale cóż, albo padnę na zawał, dostanę wylewu czy dopadnie mnie wirus albo będę robił tyle ile mogę. Szkoda mi życia na usprawnianie czyiś procesów i robienie dobrze szefostwu a weekend jest przede wszystkim dla mnie. To takie proste. Kropka.

Dziś jest już czwartek, a ja mam wrażenie że wczoraj był poniedziałek a tu prawie weekend. Znowu wyszedłem z biura z głową wielką jak sklep, więc po powrocie do domu planuję nalać sobie kolacji. Wcale mnie nie przeraża wysyp pracy, ani się nie stresuję, że nie sprostam pokładanym we mnie oczekiwaniom ba bardzo mnie akurat cieszy, że nie daję się otumanić korpogadką. Wciąż współczuję każdemu kto w obecnej sytuacji nie pracuje albo stracił pracę, ale osobiście nie traktuję dodatkowej pracy z wdzięcznością i radością, bo nadmiar i przesyt też nie są dobre.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podroze i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

15 odpowiedzi na „Zawalony pracą…

  1. ultra pisze:

    Nie sądzę, by nalanie sobie kolacji pomogło, ale złapać dystans trzeba. Luzik… dobre już było, spokojnie. Nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło.
    Serdeczności

  2. stopociechblog pisze:

    Jak to dobrze, że nie potrzebuję płynnej kolacji. Szczęściara. Trzymaj się

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s