główną cechą mojego charakteru jest: niezmiennie dążenie do samowystarczalności, kolorowe życie jak na karuzeli przestało spędzać mi sen z powiek, zrobiłem się wybiórczy, wygodny, leniwy i najbardziej doceniam umysłowy komfort gdy nic nie muszę. Utwierdziłem się w przekonaniu, że praca jest tylko pracą i nie chce zaiwaniać jak dziki osioł, bo nie potrzebuję niczego udowadniać. Mniej się staram i coraz częściej odpuszczam zawodowo, gorzej że coraz częściej także w życiu prywatnym.
cechy, których szukam u mężczyzny: po pierwsze – nie szukam. Po drugie – jeśli już, to testosteron i artystyczna estyma, bo na całą resztę przestałem zwracać jakąkolwiek uwagę.
cechy, których szukam u kobiety: inteligencja, zdecydowanie, poukładane wartości, uroda, uśmiech, elegancja.
co cenię najbardziej u przyjaciół: naturalność, możliwość szczerych rozmów na każdy temat.
moja główna wada: wygodnictwo i praca zrywami, nonszalancja w naprawianiu relacji, topienie smutków w pościeli, napojowe wyskokowe, papierosy.
moje ulubione zajęcie: niewychodzenie w domu, przesiadywanie w barach, planowanie, surfowanie po necie, intelektualny flirt, rozgrzewające igrzyska sportowe.
moje marzenie o szczęściu: stabilna, nieabsorbująca życia prywatnego praca, zdrowie, od czasu do czasu „szlafrokowe” czyli dzień bez pośpiechu, wstawania, wychodzenia i wyglądania.
co wzbudza we mnie obsesyjny lęk: katotalibowie, narracja wokół covidu i szczepionek, nieuzasadniona agresja
co byłoby dla mnie największym nieszczęściem: konieczność zaczynania życia od początku, bieda
kim (lub czym) chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem: potrafię nie rozmyślać nad tym, co mogłoby być gdyby. Jestem bardzo pogodzony ze swoim aktualnym życiem.
kiedy kłamię: nie mam wyrzutów sumienia i zapamiętuję co powiedziałem. Często kłamię kiedy rozwiązuję to jakiś mój problem, który nie daje mi w nocy spać.
słowa, których nadużywam: jasne, zaraz ci to wyślę, ja pierdole
ulubieni bohaterowie literaccy: brak
ulubieni bohaterowie życia codziennego: brak
czego nie cierpię ponad wszystko: mając ponad 40 lat nie cierpię czegoś musieć, nie znoszę durnowatych zadań, konieczności tłumaczenia się komuś ze swoich decyzji.
moja dewiza: od czasu kiedy życie wystrzeliło mi twarz – brak. Nie interesuje się tym, co inni pomyślą o moich decyzjach. Nikt nie jest stroną w sprawie mojego życia i moich wyborów. Ja się nie muszę z niczego tłumaczyć, nikt nie musi.
dar natury, który chciałbym posiadać: rękę do kwiatów
jak chciałbym umrzeć: w ciszy, szybko i nie odczuwając bólu
obecny stan mojego umysłu: zrelaksowany, wyspany, 6. rano. „W mojej głowie jak w kalejdoskopie z coraz większą regularnością przesuwają się obrazy niespecjalnie udanych miesięcy. Dawno przyswoiłem sobie, tyleż trywialną, co ułatwiającą życie prawdę, mówiącą o tym, że dni bywają gorsze i lepsze. Problem tkwi w czymś innym, w pustce, która wybrzmiewa we wszystkich tych zdarzeniach i od jakiegoś czasu dopada mnie w najmniej oczekiwanych momentach. Mogę to znieść pod warunkiem, że gdzieś pod spodem tli się poczucie sensu, pod powierzchnią zdarzeń płynie nurt, nadający kierunek życiu. Ten nurt jest albo w zaniku albo wpadł gdzieś na tyle głęboko, w rozpadliny codzienności, że nie potrafię go już poczuć, a bez niego nie potrafię żyć.”
błędy, które najłatwiej wybaczam: każdy, czasem wystarczy powiedzieć zwykle przepraszam albo wyciągnąć rękę na zgodę. Wybaczam, ale nie zapominam.
największa porażka: poznanie dżolero z Królowych Życia i spotkanie z księdzem z pogrzebu S
Taka dogłębna autoanaliza…
Ale powiedz o co chodzi z ” moje ulubione zajęcie: niewychodzenie w domu, przesiadywanie w barach”. W jaki sposób przesiadujesz nie wychodząc?
To po przecinku 😂
Wiesz, że cały rok czekam na ten wpis ☺
Po przeczytaniu w tym roku naszła mnie taka refleksja „wolałabym być mężczyzną”.
Najlepsze Twoje podsumowanie roku, jakie było mi dane czytać.
A teraz daj pyska- sylwestrowe buziaki od sSalmiakowej 😙😘😙
Ty to byś się chciała całować. Covid jest😂
Szczerze polecam taki rachunek sumienia, widać jak się zmieniamy, z niektórych błędów i myśli można się nawet przed sobą z czasem wytłumaczyć.
A na koniec a niech tam: 😘😘😘
Dlatego lubię czytać Twoje wpisy, bo przy okazji myślę o sobie.
Ja jestem ozdrowieńcem ☺ podobno mogę się całować, szkoda że nie wiem, czy przekazuję wówczas przeciwciała…nie byłoby oporów 😂
Takie podsumowanie może napisać sporo osób o ciekawych zainteresowaniach i szerokich horyzontach. Niebanalny człowiek, więc analiza krytyczna…
Serdeczności
Dla mnie końcówka roku w tym roku była chyba najtrudniejszym okresem. Pełnym bezsenności i watpliwości, poszukiwaniem sensu. Czytałam w ciągu roku Twoje wpisy – raz euforia i flow w pracy i w życiu, raz totalny dół. Jakbym widziała w tym to, co dzieje się u mnie. Ja w tym roku odpuściłam podsumowanie, ale zaczęłam porządki w swojej głowie. Trzymam kciuki za kolejny rok, niezależność decyzji i za poczucie sensu no i będę czekała na kolejne wpisy.
A ja myślałem ze może zniknęłaś, wpadłaś w wir pracy albo lepiej znalazłaś nowy sens i cel życia który cie pochłonął i nie masz czasu na przekuwania myśli na klawiaturę.
Euforia i i flow albo dołki i dziury. Tak bym określił swoje ostatnie kilka miesięcy. Od tego ostatniego wpisu nie mam ochoty na przelewanie myśli na komputer. Nie chce narzekać ani uprawiać czarnowidztwa wiec przeczekuje ten dziwny czas bez dzielenia się myślami ze światem.
Przy okazji – najlepszego w Nowym Roku!
Wpadłam w korpo czarną dziurę i zastanawiałam się jak wyjść, na razie nic sensownego nie wymyśliłam, więc tak sobie leżę w tym dole pełnym chaosu i myśle co dalej… Mam podobnie raz chce mi się pisać a raz mam ochotę wykasować każde słowo w swojej głowie.