Od kilku lat miałem zwyczaj zapisywania na kuchennym kalendarzu wszystkich planowanych wyjazdów zarówno tych bliższych jak i dalszych. Łatwiej było mi ogarnąć terminy, zaplanować swoje wydatki, odwiedziny znajomych, wiedziałem kiedy jestem a kiedy na pewno nie ma mnie w domu. Nie inaczej było w tym roku. Pierwsza połowa roku minęła zgodnie z planem, ale od lipca rozpiska zaczęła się sypać.
Wpierw przez wypadek wypadł mi Tallin, potem niespodzianie Szwajcaria, ni stąd ni zowąd Rzym, w ostatnim momencie M nieoczekiwanie odwołał nasz urlop w Egipcie. Dziwnym trafem wszystko potoczyło się zaskakująco szybko, w wyniku czego nie miałem czasu na refleksję, że oto wszystko wali się jak domek z kart. Zostałem sam jak palec z przedpłaconymi rezerwacjami hotelowymi i biletami na samolot, których nie można było odwołać, z uzgodnionym z pracodawcą terminem urlopu, ale bez konkretnych planów. Momentalnie zagotowałam się, zdając sobie sprawę ile utopiłem pieniędzy, których nie będzie można odzyskać. Zamiast jątrzyć i wściekać się na M. minimalizowałem starty, pośpiesznie próbując zmienić daty wyjazdów albo odzyskać choć część z pięniędzy za hotele czy samolot.
Na pewno nie chciałem lecieć do Egiptu sam. Znajomi, których pytałem, nie mieli urlopu albo funduszy. Siedzenie w domu przez dwa tygodnie także nie przyprawiało mnie optymizmem.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
Uncategorized. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Dobrze Cię widzieć mimo rozsypki.
Widzę, że naprawdę nieźle się u Ciebie posypało.. widać taki czas.. na sypanie. Dziś nie umiem pocieszyć, bo sama zbieram. Z tych kart domku chyba juz nie bedzie 😦
Mimo wszystko, pozdrawiam
Pewnie są tacy ludzie, którzy nie bookują lotów, hoteli itp na miesiące naprzód, tylko budzą się któregoś ranka, mówią „no to lecimy dziś na Hawaje”, wsiadają w samolot i na miejscu jadą taksówka do Hiltona. Może i są ale nie wśród moich znajomych….
Tez tak bym chciał, spełniać takie zachcianki w zależności od humoru. Dlatego planuje z wyprzedzeniem zeby było tanio, ale okazuje się ze i to czasem się nie sprawdza
Sprawdza się że jest tanio, a przynajmniej taniej. Ale z drugiej strony….