Na majówkę przeniosłem się do Estonii. Dwa dni spędziłem w Tallinie a kolejne dwa w pięknym uniwersyteckim Tartu. Tak w ogóle to w Estonii bardzo mi się podoba. Z jakiegoś niewytłumaczonego powodu bardzo lubię tutaj wracać, o krajach nadbałtyckich napisałem swoją pracę magisterską a ile razy idę tutejszymi ulicami i dostrzegam budynki z logo SEB przypominają mi się raporty, cyfry, statystyka i prognozy. Bardzo lubię to poczucie przestrzeni, skandynawskie pustki, panuje tutaj bardzo mała gęstość zaludnienia stąd spacerując głównymi ulicami czasami można naprawdę nikogo nie spotkać.






Nie chciałem spędzać wolnego czasu siedząc samemu w domu, na długi weekend było ryzyko brzydkiej pogody, kupiłem więc bilet, spakowałem się i czmychnąłem do innego świata.
Jak to zwykle bywa z planami – wyszło na opak, bo w Polsce było ładnie a tutaj ogólnie często lało i wiało i prawie głowę by mi urwało. Ponadto Tallin zamienił się w gigantyczny płac budowy, z lotniska nie kursował tramwaj, centrum miasta rozkopane, pełno buldożerów, dźwigów, koparek, żeby przejść przez skrzyżowanie trzeba było zawsze sporo nadrabiać, bo ulice były pozamykane. Ale nic to, zostałbym w domu to oglądałbym Netfliksa, pewnie same głupie rzeczy przychodziłyby mi do głowy.












Jak już miałem wszystko zaplanowane, to wtedy w przeddzień wylotu okazało się, że nie mam w ogóle żadnego urlopu do wykorzystania, bo zaplanowałem przysługująca mi pulę w całości na wrzesień i październik. Na szczęście 2. maja i tak nic ciekawego się nie działo i nikt nawet nie zauważył, że nie pracowałem.
W Tallinie mewy są wielkości indyków i nieustannie mnie przerażają, za każdym razem jak spotykam jakąś na swojej drodze, to przychodzę na drugą stronę chodnika, bo boję się konfrontacji czy aby mnie ptaszysko nie zaatakuje.












Ale że nikt nie zauważył, że zniknąłeś 2 maja? Czy to nie jest niepokojące??
Wcale nie widać, że urywało głowę, może ją po prostu straciłeś z innego powodu?
Jak zwykle piękne zdjęcia j smaczne posiłki! Jak ja Ci zazdroszczę! Właśnie zjadłam fasolkę po bretońsku z braku laku… 😦
nikt nie zauwazyl, ja sie nie przejumuje, bo w duzych w firmach jest balagan, ludzie znikaja z dnia na dzien a stwierdzenie tego tez trwa…
Glowy nie stracilem, to bylo w przenosni oczywiscie:)
Fasolka po bretonsku po naszemu fasolka pierdziolka – uhm rozkosz!
Mam gulasz, może nie wygląda jak obraz z kępką zielonego w dodatku z ceną, jakby tam były nitki złota, ale za to jak pachnie, więc głowę gulasz urywa, nie tylko wiatr.
Piękne zdjęcia, to miasto jest ciekawe, ale myślę, że zwiedzać trzeba raczej latem. Moje dzieci były w Izraelu i też chodziły w kurtkach.
Serdeczności
Gulasz powiadasz No No nieźle nieźle. Bym się skusił:)
Dzieciom zazdroszczę bo Izrael jest fantastyczny. Kiedyś sam się wybiorę, póki co realizuje plan krajów którym z Izraelem jest nie po drodze i nie można mieć izraelskiej pieczątki w paszporcie…
Palestyna? Też tam byli, a oprowadzał ich Palestyńczyk umiejący j. polski. Banksy ma tam hotel z widokiem… na mur. Artysta, więc taki też jego protest.
Zasyłam serdeczności
Tallin ma klimat zachodu… i Skandynawii. Jak łaziłam po starówce to cały czas miałam wrażenie, że chodzę po Wrocławiu… Obiecuję sobie wrócić tam w jakim lepszym czasie, bo wtedy to był listopad.
A te ruinki to gdzie?
Tartu – na południu Estonii. Tez bardzo ładnie
Szkoda czasu by spędzać czas zamykając się w domu, chyba, że ktoś tego potrzebuje, np żyjąc w dysharmonii, albo przeżywając coś trudnego, czy mając nawał pracy, chce odespać.