Pobudka była bardzo długa i najchętniej czas do rozpoczęcia wesela spędziłbym leżąc w łóżku. Chłopaki wyciągali mnie do centrum poszwendać się ulicami miasta – dla nich była to ostatnia okazja bo po weselu w niedziele po południu jechali prosto na lotnisko. Wystrojony jak stróż w boże ciało, wśród licznie zaproszonych gości weselnych, z dumą prezentowałem się przed pałacem ślubów w Prilly. Wśród nich rozpoznałem chłopaków z wieczoru kawalerskiego, rodziców Ryana, z którymi spędzałem wielkanoc w York, był też Duane i jego przeurocza żona. Całkiem swobodnie czułem się w tym tłumie ludzi.
Cała ceremonia rozpoczęła się z małym poślizgiem czasowym, całość prowadzona była po francusku, więc 50% gości nie rozumiała ni w ząb, o czym była mowa, wyczekując jedynie magicznego „oui-oui”. Miło było popatrzeć na ich szczęście. Kilka razy moje myśli skupiły się na tym, że nigdy bym nie przypuszczał że tam będę, z nimi wszystkimi, w tym ważnym dla nich dniu. Udzieliła mi się radość, cieszyłem się że mogłem tam być.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
podróże,
Szwajcaria. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.