Pomysł na wyjazd rzucił on, chciał pokazać mi swoje Włochy a że ograniczyć musieliśmy się do wyjazdu w weekend, padło na Turyn. Wspólny wyjazd, był dla nas sprawdzianem i okazją by się ‚po dotykać’ i poobserwować w mniej codziennych sytuacjach. Przez krótką chwilę bałem się, że w pewnym momencie mogą skończyć się nam wspólne tematy albo nie będziemy się rozumieli i popsuje się nastrój. Po włoskiej stronie granicy świeciło słońce. Wciąż czuję ten dreszcz zadowolenia, że wystarczy wyjechać 3 godziny drogi autem za miasto, żeby znaleźć się w zupełnie innym otoczeniu. Kiedy ja podziwiałem w milczeniu widoki, on odśpiewał cały album Renato Zero. Wczuł się w rolę przewodnika opowiadając mi wszystkie ciekawostki, jakie tylko znał o Turynie. Przy okazji wyszło, że mieszkał tam przez kilka lat i był policjantem. Jak pokazał mi potem zdjęcie z tamtych czasów, w mundurze, z tymi jego kruczoczarnym włosami, dwudniowym zarostem i rozbrajającym uśmiechem to miałem ochotę go schrupać.
Marco zalewał mnie informacjami o miejscach, które oglądaliśmy. W kościele opowiadał mi o czymś, czego nazwy nie rozumiałem, ale miało to być coś bardzo ważnego. Gdy wszystkie metody zawiodły przemówił do mnie w bardziej prostym języku, że to taka ‚święta sukienka’ i wtedy od razu zaskoczyłem, że chodzi mu o całun turyński. Niechcąco zbyt głośno skomentowałem, że to falsyfikat na co zostałem ostrzelany wrogim spojrzeniem klepiących zdrowaśki babć i wyklęty głośnym kkkkszszszszsz.
Gdyby opowiadał o innych dziwnych rzeczach, pomyślałbym, że jest nieźle wkręcony, że długo z nim nie wytrzymam. Na szczęście wciąż mamy dobry seks każdej nocy. Dość szybko zablokował sobie hormon wstydu albo może ma odpowiednie gruczoły wycięte, że od razu zgodził się na wszystkie moje propozycje. Z sukcesem wykonujmy nawet pozycję nieskończoność, co świadczy o tym że jest dobrze rozciągnięty…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.