Nim pociąg na dobre zdążył rozpędzić się na trasie Berno Zurych nieoczekiwanie odezwał się dawny nieznajomy z propozycją odświeżenia znajomości i powtórzenia spotkanie w hotelowym barze z widokiem na akrobatyczne show. Moja asertywność nie zadziałała wcale nie kazałem mu czekać na odpowiedź zbyt dlugo. Od chwili wysłania smsa podróż zdawala się nie mieć końca, podświadomie znowu odczuwałem trudny do opisania stan dziwnego upojenia, które tak naprawdę miało dopiero nadejść.
Finiszowaliśmy parokrotnie… a ostatecznie w barze, z lampką różowego szampana, papierosem i uczuciem błogiego wycieńczenia.
W temacie pogody Londyn nie rzucił mnie na kolana: zimno, śnieg z deszczem i porywisty wiatr. Nim dotarłem do hotelu byłem już podminowany i zniechęcony a nastrój, który udzielił mi się poprzedniego wieczoru uleciał bezpowrotnie (przynajmniej na następnych kilka godzin). W Szwajcarii też niby zima i śnieg, ale jakby w bardziej przystępnej formie.
Zatrzymałem się w tym samym hotelu, co rok temu, żeby mieć bliżej do Earls Court Exhibition Center.
Nie wiem jak inne hotele w Kensington, ale mój Radisson to typowa edwardianka z nisko osadzonymi w drzwiach klamkami tak że przemieszczając się między pomieszczeniami trzeba prawie kucać. Za każdym razem strasznie mnie to tutaj bawi, w przeciwieństwie do osobnych kranów z ciepłą i zimną wodą.
Dziwnym trafem przedzielono mi nawet ten sam pokój, z nieszczelnymi oknami, co niechcąco przywołało wspomnienia alternatywnego sposobu podnoszenia temperatury w środku…
W Londynie łatwo o estetycznie wyglądający wielopak dowolnej nacji z szeroką gamą usług dodatkowych (do wyboru Święty Mikołaj, policjant, pilot, strażak, kurier, medyk), tylko po drodze trzeba odpędzić się od całej chmary szukających szczęścia natręciuchów z Filipin i Ghany. Duża konkurencja i ogólnodostępność sprawiają, że klient ma wybór i czuje się naprawdę ”dopieszczony” poszukując tego typu rozrywek.
Pozostaje tylko jedna cecha wspólna: sex jest jak śnieg – nigdy nie wiadomo ile centymetrów można się spodziewać i na jak długo zostanie.

– osobne krany – doskonały angielski pomysł na początek dnia :))
– poza tym, uważaj na te wielopaki…:))
o kranach przypomina mi sie ile razy zajrze do lazienki ale wiem, odmiennych kultur nie wolno oceniac wiec akceptuje
wielopaki sa bardzo mile, usluzne, staraja sie byc zabawne i inteligentne ale przede wszystkim doskonale opanowali customer service. Az mam ochote podrzucic szefowej pomysl przeniesienia tutaj Center of Excellence – chetnie zajalbym wstepna rekrutacja…
rekrutant, niezłe zajecie :)))
na takich jak ja ‚rekrutantow’ nalezaloby uwazac:)
:)))
twoj chlopak tez nie zaglada na mojego bloga i nie zna polskiego stad ta pouchwalosc?
polski zna doskonale,
mojego bloga czyta,
czy czyta akurat Twoj nie wiem
musze zapytac