Urugwaj czyli rzeka ptaków

Montevideo było dużym zaskoczeniem. Bardzo ładne stare miasto, wielobarwne, choć biedne, wytworne sklepowe witryny i zupełnie bezpiecznie – na każdym rogu spotykaliśmy turystyczną policje. Była akurat niedziela, więc w mieście nie wiele się działo, mógłbym nawet stwierdzić że było aż nadto spokojnie. Stare miasto jest trochę zaniedbane, ale architektura kamienic przypomina o utraconym czasie dawnej chwały i bogactwa tego regionu. Dawny klimat jednak pozostał i choć temperatura dawała mi się we znaki cały dzień włóczyłem się beztrosko po mieście. Z powodu upału zupełnie nie czułem głodu, za to wodę i zimne orzeźwiające piwo Patricia pochłaniam litrami. Na obrzeżach miasta widać było mnóstwo ponuro wyglądających bloków z wielkiej płyty, za to tutejsze plaże przyciągały wzrok bo wyglądały bajecznie.

Do stolicy Urugwaju – dotarłem od strony morza, Buquebusy pokonują dystans ponad 150 km w 3 godziny. Wejście na prom to przeżycie same w sobie, konieczność odstania swojego w kolejce, a potem te gigantyczne pieczątki kontroli granicznej zajmujące pół strony. Dwa wyjazdy to dwie zmarnowane strony w paszporcie. Na promie tłumy i hałas, ale z ipodem na uszach dałem rady zdrzemnąć się przed dalszą podróżą.

Morze ma tutaj kolor… brunatny, wygląda wręcz jakby pełne było szlamu. Urugwaj w języku Indian oznacza ponoć rzekę ptaków, jednak po odwiedzeniu Montevideo i Sacramento del la Plata trudno tu spotkać Indian lub choćby mulatów, bo duża większość mieszkańców to biali. Zaskoczyła mnie ogólna normalność i brak egzotyki. Na ulicach stolicy ludzie wyglądają jak w południowej Europie. W południe centrum, pełne budynków ze szkła i stali, roi się od elegancko ubranych w modne garnitury pracowników banków i międzynarodowych korporacji. Natomiast wieczorem i w nocy można zobaczyć konie ciągnące wozy pełne worków na śmieci. Dlaczego Urugwaj nazywany jest Szwajcarią Ameryki Południowej pozostaje dla mnie niewytłumaczalną zagadką…

Kilkakrotnie musiałem się gimnastykować by odgadnąć jak przeliczyć urugwajskie peso na argentyńskie albo brazylijskie riale. Co ciekawe z bankomatów można wyciągnąć zarówno peso jak i USD a obie waluty są w normalnym obiegu. W restauracjach, sklepach, barach pracują miliony osób, ale tylko garstka zdaje się mówić po angielsku albo spanglish, bo w końcu to Ameryka Południowa. Na każdym kroku przydaje mi się znajomość włoskiego, jeśli nie rozumiem się z kimś po angielsku szybko nadrabiamy, gdy zaczynam trajkotać po włosku. Nazwa miasta pochodzi od dominującej nad zatoką Rio de la Plata góry Serro. Jedna z legend mówi, że marynarz na bocianim gnieździe zawołał: Monte video!, czyli Widzę górę!, co zostało zapisane w dzienniku pokładowym. Inna wersja wywodzi nazwę od napisów na starych żeglarskich mapach: ‘’Monte VI de O’’ – czyli Szósta góra od zachodu. Urugwaj to kraj emigrantów Hiszpanów, Włochów, Niemców, Portugalczyków, Brytyjczyków, Francuzów nawet Polaków.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podroze i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Urugwaj czyli rzeka ptaków

  1. sotion pisze:

    dlaczego rzeka ptaków

  2. saber pisze:

    rzeka malowanych ptaków to po indinsku Urugwaj

    Nie wiem, moze sobie malowali jaja;)

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s