O 7. rano wsiedliśmy do motorówki i wyruszyliśmy z nurtem rzeki. Etap podróży do Kambodży, który właśnie rozpoczęliśmy, w niczym nie przypominał sielankowego rejsu, a to za sprawą grupy izraelskich schorowanych seniorów, którzy nie dość, że straszyli wyglądem to jeszcze capieli starym człowiekiem i zachowywali się jakby byli jedynymi turystami na pokładzie motorowej lodzi – głośni, pomarszczeni, brudni i wkurwiąjacy. Słuchanie muzyki pomagało nam zachować względną równowagę psychiczną i opanować chęć wyrzucenia tego bydła za burtę. Nieokreślona i nieznana do tej pory mieszanka pogardy, odrazy, niechęci i uporu w jednym – tyle negatywnych emocji, o której nawet nie mam do siebie żalu…
W Phnom Penh mieliśmy raptem kilka godzin by zobaczyć najważniejsze atrakcje stolicy. Nie potrafię wyjaśnić fascynacji Kambodżą – krajem biednym, ogarniętym niewyobrażalną korupcją, degradacją życia człowieka, historią tak przerażającą, że niewiarygodną, smutnym i pięknym za razem.
Archiwum
Tagi
- Afganistan
- amore
- Anglia
- Arabia Saudyjska
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Irak
- Iran
- Irlandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kirgistan
- Kolumbia
- Liban
- Libia
- Malezja
- Malta
- Mądrości
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Pakistan
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- Portugalia
- praca
- RTW
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Syria
- Szwajcaria
- Tadżykistan
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- Turkmenistan
- USA
- Uzbekistan
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.