Sam nie wiem, czego właściwie się spodziewałem, ale stolica Tajlandii w ogóle nie zrobiła na mnie wrażenia, wręcz przeciwnie wydała mi się bezpłciowa, przaśna i bardzo nijaka. Zupełnie nie rozumiem całej tej fascynacji azjatycką stolicą…
Może to za sprawą długiego podróżowania po Azji i faktu, że wiele lokalnych obrazów po prostu nam spowszedniało. W Sheratonie dostaliśmy ładny pokój na wysokim piętrze z widokiem na Chao Phraye. Niesamowite, ale przez 5 dni pogoda nas nie rozpieszczała, niebo było pochmurne, czasem padało, czasem mżyło, choć temperatura nie spadała poniżej 25 kresek. Wykupiliśmy dwie włoskojęzyczne wycieczki i wreszcie mogłem zrobić sobie fajrant od bycia tłumaczem na usługach M.
Jedno popołudnie zaciągnąłem M do hotelowego spa gdzie przez bite kilka godzin mogliśmy pławić się w beznadziejnym luksusie i błogim relaksie oddając nasze ciała w sprawne ręce masażystek bez obaw, że któraś nas z blowdżobuje.
M. wyciągnął mnie na Chatuchak – największy pchli targ w Bangkoku. Chatuchak rozkręca się w weekendy, dojechaliśmy tam koło południa. Łaziliśmy w kółko ze trzy razy, pominąwszy pewnie z połowę stoisk, oglądając towary pochodzące z wielu miejsc w Tajlandii, ale według mnie wszystko rozbijało się tam o tandetę, kicz i egzotyczne zwierzęta. Potem M. zaginął w Siam i Paragon Center gdzie sprawdzał wytrzymałość swojej karty kredytowej. Dla siebie nie mogłem znaleźć prawie nic, bo tutejszy rozmiar L to nasze XS, jedynie w szwajcarskim Ballym znalazłem dla siebie mega wypasione buty i to na przecenie, za co M chodził naburmuszony, bo wykorzystał cały limit swojej karty gdzie indziej. Po 4 tygodniach non stop zajadania się azjatycką kuchnią zatęskniliśmy za domem i rodzimymi smakami. Gdy przypadkiem trafiliśmy na włoską restaurację wystarczyło jedno porozumiewawcze spojrzenie a po chwili zamawialiśmy nasze ulubione dania. Kuchnia azjatycka, choć cudowna, zdrowa i bogata nie zastąpi smaków mozarelli albo pesto.
Tajlandia pachnie jedzeniem, bardzo intensywnie, od momentu wyjścia z samolotu czuć unoszący się zapach potraw, tak jakby wszyscy wkoło gotowali… brakuje tylko kandyzowanych szczurzych ogonów.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.