Nie cierpimy na żadne większe dolegliwości spowodowane różnicą czasu, ale zwykle ok 16 albo 17 dopada nas dziwne znużenie i chętnie wtedy ucinamy dobie drzemkę przez kwadrans lub dwa, tak jakby organizm potrzebował się zregenerować. W nocy za to śpimy jak susły i budzimy się normalnie.
Rytm każdego poranka wyznacza nam śniadanie u Chińczyka, w tej zaprzyjaźnionej kafejce poznaliśmy już chyba wszystkich i każdego dnia śmiało wołamy już tylko, „co zwykle” i od razu dostajemy kanapkę z tuńczykiem, jogurt z owocami i cappuccino.
W ramach eksplorowania okolic Sydney wybraliśmy się na całodniową wycieczkę do Blue Mountains i jaskiń Jenolan. Autobus Greyline odebrał nas spod hotelu o 7.25, zawiózł pod kasyno skąd o 8.00 wyruszyliśmy w dalszą trasę. Wśród grupy turystów zauważyliśmy znajomą parę ciabatych z Indii, on lat 40, ona lat 20 z dzieckiem na oko w wieku lat 6. W sumie guzik nas to obchodzi, bo to inna kultura, ale jak spotyka się takie pary to trudno nie pomyśleć, jakie mamy szczęście mieszkając i dorastając na Starym Kontynencie.
Miejscowość Katoomba nie powala, odludzie, jakich tutaj nie brakuje, zobaczyliśmy 3 Siostry i to było tyle. Może dla kogoś, kto lubi góry i spacery po nich Blue Mountains stanowiłby większą atrakcję. Najbardziej zapamiętałem muchy, jest ich tutaj wszędzie cała chmara, brzęczą i wpadają do oczu, uszu, nosa i buzi, siadają na rękach i szyi a człowiek może tylko starać się je przegonić machając nieustannie rękoma. We Wrocławiu sprawiłem sobie wprawdzie moskitierę, ale noszenie jej tutaj byłoby jednak przesadą…
Przed wejściem do jaskini dostaliśmy godzinną przerwę na lunch, która wykorzystaliśmy w jedynej jadłodajni w okolicy. Wybór menu był mocno ograniczony: frytki, hot dogi, zimne kanapki w folii albo kurczak w panierce, ale od czasu do czasu można sobie zafundować śmieciowe jedzenie. Do posiłków serwowano ketchup w nowoczesnych opakowaniach, tak innowacyjnych, że nie wiedziałem jak to ustrojstwo się otwiera. Gdy zgłębiłem tę technikę było już za późno, bo zdążyłem zbryzgać ketchupem siebie i kilka stolików wokoło.
Zwiedzanie krasowych jaskiń Jenolan jest rzeczywiście spektakularne i ani przez chwilę nie żałowaliśmy naszego wyboru. Co roku to miejsce odwiedza ponad ćwierć miliona turystów, stanowiąc jedną z najbardziej popularnych atrakcji turystycznych Nowej Południowej Walii. Całe zwiedzanie trwało prawie 90 minut, chodziliśmy krętymi, wąskimi korytarzami robiąc przy tym mnóstwo zdjęć, podziwiając ten niesamowity cud natury.
W piątek rano lecimy do bramy Wielkiej Rafy Koralowej.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.